Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#6553

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Pracuje na ochronie.
Sklep wielkopowierzchniowy, przedświąteczny szał zakupów. Stoję na linii kas obserwując kupujących gdy podbiega do mnie jakaś starowinka, ubrana schludnie lecz skromnie.
- Panie, leć pan szybko na sklep, bo panu Cygany na sklep wlazły! - krzyknęła szarpiąc mnie za rękaw. Była autentycznie poruszona, więc w pierwszej chwili uznałem, że stało się coś naprawdę poważnego. Nadałem na stacji (krótkofalówce), że mam zgłoszenie iż na sklepie znajdują się osoby nieporządne, najprawdopodobniej narodowości romskiej i że więcej szczegółów podam za chwilę. Gdy kolega z monitoringu potwierdził, wróciłem do staruszki która już złapała oddech.
- Dobrze, co oni robią? Czy zachowują się agresywnie lub próbowali panią okraść?
- Nie...
- W takim razie, widziała pani próbę kradzieży towaru?
- No nie... - w tej chwili zbaraniałem, bo przecież kobiet chwilę wcześniej zachowywała się prawie jak ofiara rozboju.
- To o co chodzi?
- No, Cygany wlazły panu na sklep... Będą kraść! - i w tamtej chwili zrozumiałem, że dla tej klientki KAŻDY Rom to złodziej. Natychmiast nadałem na stacji wiadomość, że to fałszywy alarm. Gdy staruszka to usłyszała niemal opadłą jej szczęka.
- To jak to tak?! Nie wyrzucicie ich?!
- Nie proszę pani, nie mamy do tego podstaw...
- TOŻ TO ZŁODZIEJE! Brudasy! Oni nie mają prawa kupować w sklepach dla ludzkich ludzi!
Musiałem odsunąć się od niej, bo krzyczała tak głośno, że istniało realne zagrożenie dla mojego słuchu. Niestety, jak krok w tył, ona dwa do przodu i ciągnie dalej:
- Jak wy tak możecie! Skandal! [...] Ja to do telewizji podam!
- Proszę się uspokoić. Oskarża pani niewinnych ludzi o złodziejstwo, tak nie wolno...
- Co nie wolno? Jak nie wolno? Gnoju jeden! Nie będziesz mi tu mówił co mi wolno! Sam pewnie jesteś z matki brudaski! Bękart!
Pokrzyczała, pokrzyczała, zebrało się dookoła sporo gapiów, a ta dalej swoje. Gdy zauważyłem, że obserwuje nas również śniadolica rodzina (ojciec, matka i małe, może sześcioletnie, wszyscy schludnie ubrani, typowa rodzina na zakupach) po prostu pękłem.
- Jeśli pani nie zamknie się w tej chwili, za trzy minuty będzie tu policja. Nienawiść i podżeganie do niej jest w tym kraju karalne. - mówiłem to całkiem głośno, co w praktyce oznaczało dobrowolne podłożenie głowy pod topór. Ludzie piszą skargi za mniej obcesowe zachowanie, a każdy taki świstek jest okazją do wywalenia pracownika. - A teraz zechce pani wyjść. - tu popełniłem kolejne przewinienie, bo złapałem ją pod ramię i osłupiałą wyprowadziłem ze sklepu. Jeśli nie dokonuję zatrzymania, nie wolno mi dotknąć jakiegokolwiek klienta.
Musiała być w naprawdę wielkim szoku, że ktoś "śmiał" tak się wobec niej zachować, bo poszła sobie.
Oczywiście, zaraz po wszystkim dostałem ochrzan od kierownika, bo powinienem załatwić to inaczej, a następnego dnia (w ten dzień nie pracowałem) babcia wróciła i zmieszała z błotem mojego zwierzchnika wraz z trzema pokoleniami jego i moich przodków, ale w gruncie rzeczy sytuacja rozeszła się po kościach. Do końca życia nie zapomnę też uśmiechu matki tamtej rodziny.

Ochrona adult

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 847 (1089)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…