zarchiwizowany
Skomentuj
(25)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
W trasie postanawiam zrobić szybkie zakupy - coś do jedzenia i gazetę. Zatrzymujemy się pod sieciowym sklepem spożywczym w malutkim miasteczku. Na dzień dobry przy wejściu przeciskam się pomiędzy trzema panami w stanie wątpliwej trzeźwości i o wątpliwym zapachu, w środku takich panów dużo więcej. Część agresywna, co prawda nie wobec mnie, ale i tak mam ochotę jak najszybciej się stamtąd ulotnić.
Łapię gazetę i rogalika znanej marki, biegnę do kasy. Z ulgą dostrzegam urządzenie do płatności kartami zbliżeniowymi, już mam w ręcę kartę, a w głowie wizję szybkiego rozliczenia się przy kasie i ucieczki ze sklepu. Wiecie - przykładam, słyszę piiik i lecę:)
Ale nie... 'Płatności zbliżeniowe tylko powyżej 10 zł'. - mówi kasjerka.
A ja głupia myślałam, że zostały wymyślone właśnie dla takich sytuacji.
Łapię gazetę i rogalika znanej marki, biegnę do kasy. Z ulgą dostrzegam urządzenie do płatności kartami zbliżeniowymi, już mam w ręcę kartę, a w głowie wizję szybkiego rozliczenia się przy kasie i ucieczki ze sklepu. Wiecie - przykładam, słyszę piiik i lecę:)
Ale nie... 'Płatności zbliżeniowe tylko powyżej 10 zł'. - mówi kasjerka.
A ja głupia myślałam, że zostały wymyślone właśnie dla takich sytuacji.
sklepy
Ocena:
7
(267)
Komentarze