zarchiwizowany
Skomentuj
(15)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia pisana "na gorąco".
Miałam dziś coś do załatwienia w Poznaniu.
Miasto to słynie m in z targów. Imprezy te ściągają rzesze przyjezdnych, przez co ulice są zakorkowane, dworce przepełnione i panuje ogólny chaos.
W Poznaniu odbywa się też wiele imprez sportowych. Uliczne biegi lub wyścigi rowerowe budzą wiele kontrowersji, ponieważ całkowicie dezorganizują ruch w mieście.
Oczywiście korki korkami, ale takie wydarzenia dodają miastu prestiżu i bardzo dobrze, że są organizowane.
Piekielność pierwsza.
Na dzisiejszy dzień zaplanowano i targi motoryzacyjne i półmaraton.
Uzbrojona w wiedzę o czekających mnie utrudnieniach, starannie zaplanowałam mój pobyt w Poznaniu. Na miejsce dojechałam, sprawę załatwiłam, czas wracać.
Poszłam na tramwaj. Czekając na przystanku obserwowałam, jak policjanci na totalnie zakorkowanym rondzie usiłują kierować ruchem, uprzejmie tłumacząc, że jazda w kierunku trasy biegu nie jest dobrym pomysłem. Niektóre samochody przemykały jednak za plecami policji.
W końcu - tramwaj. Jechał co prawda w stronę biegaczy, ale i tak miałam się wcześniej przesiąść.
Piekielność druga.
Tramwaj dogonił samochody, które pojechały w "zakazaną" stronę i stanęły na dodatek za blisko torów. Intensywne dzwonienie na zawalidrogi nie pomagało. Motorniczy wysiadł więc, podchodził kolejno do kierowców i prosił o zrobienie mu miejsca. Uprzedzał też,że przerwa w ruchu potrwa godzinę. Samochody robiły miejsce lub odjeżdżały. Tramwaj przemieszczał się kawałek, po czym motorniczy ponawiał całą operację.
Po kilku cyklach wysiadania/informowania/robienia miejsca/podjeżdżania tramwaj dowlókł się do skrzyżowania, na którym miałam wysiąść. Zdążyłam na autobus powrotny, jednak z zasłyszanych rozmów wynikało, że nie wszyscy mieli tyle szczęścia.
Mistrzowie.
Z jednego z aut wychylał się uśmiechnięty od ucha do ucha pasażer. Z pewnością widział, co się dzieje. Samochód jednak twardo sterczał na torowisku. Kierowca pewnie czekał na miłe słowo od motorniczego. Doczekał się, pogadał, zjechał wprawdzie na bok, lecz w ostatniej chwili zamarkował jazdę wprost na tramwaj. W środku siedziała gromada uchachanych młodzieńców.
Aha, wieczorem będzie mecz Lecha.
Miałam dziś coś do załatwienia w Poznaniu.
Miasto to słynie m in z targów. Imprezy te ściągają rzesze przyjezdnych, przez co ulice są zakorkowane, dworce przepełnione i panuje ogólny chaos.
W Poznaniu odbywa się też wiele imprez sportowych. Uliczne biegi lub wyścigi rowerowe budzą wiele kontrowersji, ponieważ całkowicie dezorganizują ruch w mieście.
Oczywiście korki korkami, ale takie wydarzenia dodają miastu prestiżu i bardzo dobrze, że są organizowane.
Piekielność pierwsza.
Na dzisiejszy dzień zaplanowano i targi motoryzacyjne i półmaraton.
Uzbrojona w wiedzę o czekających mnie utrudnieniach, starannie zaplanowałam mój pobyt w Poznaniu. Na miejsce dojechałam, sprawę załatwiłam, czas wracać.
Poszłam na tramwaj. Czekając na przystanku obserwowałam, jak policjanci na totalnie zakorkowanym rondzie usiłują kierować ruchem, uprzejmie tłumacząc, że jazda w kierunku trasy biegu nie jest dobrym pomysłem. Niektóre samochody przemykały jednak za plecami policji.
W końcu - tramwaj. Jechał co prawda w stronę biegaczy, ale i tak miałam się wcześniej przesiąść.
Piekielność druga.
Tramwaj dogonił samochody, które pojechały w "zakazaną" stronę i stanęły na dodatek za blisko torów. Intensywne dzwonienie na zawalidrogi nie pomagało. Motorniczy wysiadł więc, podchodził kolejno do kierowców i prosił o zrobienie mu miejsca. Uprzedzał też,że przerwa w ruchu potrwa godzinę. Samochody robiły miejsce lub odjeżdżały. Tramwaj przemieszczał się kawałek, po czym motorniczy ponawiał całą operację.
Po kilku cyklach wysiadania/informowania/robienia miejsca/podjeżdżania tramwaj dowlókł się do skrzyżowania, na którym miałam wysiąść. Zdążyłam na autobus powrotny, jednak z zasłyszanych rozmów wynikało, że nie wszyscy mieli tyle szczęścia.
Mistrzowie.
Z jednego z aut wychylał się uśmiechnięty od ucha do ucha pasażer. Z pewnością widział, co się dzieje. Samochód jednak twardo sterczał na torowisku. Kierowca pewnie czekał na miłe słowo od motorniczego. Doczekał się, pogadał, zjechał wprawdzie na bok, lecz w ostatniej chwili zamarkował jazdę wprost na tramwaj. W środku siedziała gromada uchachanych młodzieńców.
Aha, wieczorem będzie mecz Lecha.
Poznań miasto doznań
Ocena:
129
(217)
Komentarze