Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65903

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W weekend byliśmy z narzeczoną na wycieczce w Warszawie, i w niedzielę skierowaliśmy nasze kroki do Muzeum Powstania Warszawskiego. Na miejscu okazało się, że wstęp jest darmowy, więc czekał nas długi wężyk. Nic to, czekamy.

Po około godzinie, około 14:00 przyszła nasza kolej na wejście. A tu nagle z boku przeciska się facet z wózkiem i mówi, że ma małe dziecko (dwuletnie) i chce wejść bez kolejki. Bileter zmieszany, ludzie patrzą po sobie, no ewidentnie ma nas za głąbów. To nie szpital czy apteka, że z dzieckiem można bez kolejki. Na prośbę, żeby zaczekał w kolejce, jak inni rodzice z małymi dziećmi oczywiście zaczął się awanturować, najeżdżać na biletera i zażądał wezwania przełożonego. Przyszła kierowniczka, ale wszedłem do środka i nie wiem jak to się dalej potoczyło. Mijając biletera, podałem mu swoją wizytówkę i poprosiłem o kontakt, gdyby miał przez gościa kłopoty. I co? Dostałem wczoraj od niego z e-mail, z prośbą o przedstawienie jak było naprawdę.

Jak można być takim żałosnym człowiekiem, żeby narobić problemów chłopu, który skanuje bilety do muzeum? Naprawdę to było potrzebne? Teraz ten bileter ma kłopoty.

P.S może ktoś z was tam wczoraj był i też to widział?

muzem warszawa dzieci

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 628 (668)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…