Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65950

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Mam ochotę kogoś zabić.

Wyznaję zasadę, że prawdziwie dobrego człowieka poznaje się po tym, jak traktuje swoich podwładnych.
Temat zbliżony, chcę napisać o traktowaniu zwierząt.

Wychowałam się na wsi. Nie wychowywano mnie dobrze. Dorośli lubili wymieniać się anegdotkami typu "kto dłużej i okrutniej zabijał królika", "ile razy miauknął kot, zanim udusił się spalinami", "jak to trzeba kota przy topieniu w dobry worek zapakować, bo inaczej złośliwy sk*rwiel się wydostanie"...
Moim rodzicom zawsze szkoda było wybulić kilkadziesiąt złotych na zastrzyk antykoncepcyjny dla suki, woleli zabijać szczenięta. Wyobraźcie sobie mnie, jako ośmioletnie dziecko, przed szkołą podziwiające gromadkę szczeniaczków, po szkole znajdującą jednego, góra dwa.

Jako dziecko obserwowałam system karania zwierzaków w naszym gospodarstwie. O ile psa mama tłukła miotłą za jakieś przewinienia, o tyle koty zawsze obrywały za niewinność. Bo są. Gdy miauczały z głodu, były kopane lub bite szmatą. Często widziałam, jak mama wyrzuca kota przez okno.
I ja, jako dziecko, kopiowałam te zachowania. W szczególności koty były dla mnie fałszywymi mniej-niż-zerami.
To, jak sama byłam katowana, to temat na inną historię.
Agresję wyładowywałam również w szkole, na kolegach. Chociaż oni akurat nie byli tacy niewinni.

Zawsze uważałam, że żeby dobrze wychować dziecko, to bez pasa ani rusz. A na zwierzaka to kamień, miotła, szmata. Utrwaliło się też przekonanie, że kobieta mężczyznę może lać, ile chce, a on nie ma prawa oddać.

Ale nadeszły zmiany...

Poznałam mojego Mężczyznę. Złoty, inteligentny człowiek, pełen empatii. Przygarnął mnie z całą moją "kartoteką". W życiu od rodziców nie dostał nawet klapsa. Nigdy się z nikim nie pobił. Jeden, jedyny raz, potrącił niechcący psa. Przeżywa to do dziś.

To właśnie mój Luby nauczył mnie, że agresja świadczy o bezsilności. Zmieniłam się o 180 stopni. Mam dwie kotki, tak zadbane, rozpieszczone i przymilne, że wszyscy zastanawiają się, co to za czary, że koty się tak przytulają.

Jednakże wspomniałam na początku, że mam ochotę kogoś zabić...
Właśnie (byłemu już) koledze, wymsknęło się, że "koty tak śmiesznie skaczą, jak się je postrzeli z wiatrówki". Czemu strzela do kotów? Bo mu chodzą po podwórku. I wiecie co? Robi to przy swoich dzieciach - ma ich troje. Najstarszy, lat osiem, już potrafi obsługiwać broń. Celuje do ptaków.

I niby ta rodzinka mieszka w innej miejscowości, ale...

Boję się o moje kotki. Jedna z nich cudem umknęła przed petardą, rzuconą w jej kierunku przez dzieci sąsiadów (to jeden z 99 powodów, dlaczego nienawidzę mojej wsi).

Fabryki sadystów.

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 394 (626)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…