Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#65957

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie wiem czy was to przekona, dla mnie sytuacja jest idiotyczna.

Z racji zajęć moich i żony znam wielu studentów. Chcę tu jednego opisać.

Chłopak na trzecim roku studiów postanowił wyprowadzić się od rodziców i zamieszkać z dziewczyną. Mniejsza o to, że żeby móc zamieszkać razem w akademiku musieli wyznaczyć datę ślubu.

Rodzice wyprowadzce jedynaka byli mocno przeciwni, przecież kto to widział, żeby 22 latek był samodzielny.

Rodzice postanowili, że nie będą mu dawali żadnych pieniędzy. Co może zrobić biedny student? Wystąpić o stypendium socjalne. Taki chu... figa z makiem znaczy. Żeby dostać stypendium socjalne trzeba przedstawić zaświadczeń o zarobkach rodziców. Że nie dają grosza? Nieważne, ważne, że odpowiednio zarabiają.

Zasiłku dla bezrobotnych nie dostanie, bo wcześniej nie pracował na umowie o pracę.

Jest! Kredyt studencki! Dostaje się 600 złotych miesięcznie, a spłacać zaczyna się dwa lata po zakończeniu studiów. A nie, trzeba mieć dwóch poręczycieli. Rodzice, oczywiście nie poręczą, nikogo innego nie ma. Jakaś agencja państwowa może poręczyć, ale nie w tym przypadku, bo... dochody rodziców przekraczają pewien próg.

Ale przecież chłopak jest młody, zdrowy, może iść do pracy. Studiując dziennie pracować od poniedziałku do piątku od 8 do 16 nie da rady. Ogłoszenia "dla studentów" znaczą tyle, że pracodawca chce, żeby zapier... starać się na umowie zlecenie ze stawką sporo poniżej pensji minimalnej za o wiele więcej godzin.

Więc chłopak ma do wyboru, pracować za najniższą krajową w sklepie i opuszczać zajęcia. Pracować za najniższą krajową na stacji benzynowej na nocki(6 godzin zajęć za dnia, 12 godzin pracy w nocy, fajnie). Pracować w ochronie sklepu z elastycznym grafikiem(do połączenia ze studiami) za 7 złotych za godzinę(policzcie za ile godzin miesięcznie można w miarę godnie żyć i jak to połączyć ze studiami).

To że chłopak nie może się znaleźć na rynku pracy gdy jednocześnie chce studiować dziennie jestem w stanie zrozumieć.

Ale nie rozumiem tego, że od państwa, ani uczelni nie dostanie grosza, bo rodzice pochodzą z klasy średniej. To, że nie dają mu nic wszyscy mają w dupie.

Chyba jedynym sensownym rozwiązaniem byłoby pozwanie rodziców o alimenty, ale po rozmowie ze mną stwierdził, że tego nigdy nie zrobi, bo mimo niezgody na płaszczyźnie wyprowadzki chce mieć z nimi dobre kontakty i za bardzo ich kocha i szanuje, żeby coś takiego zrobić.

Wkurza mnie, że średnio rozgarnięty menel zawsze załapie się na jakiś zasiłek, a student, który ma pracujących rodziców nie dostanie nic, bo dochód na osobę w rodzinie jest za wysoki.

Skomentuj (64) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 139 (403)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…