Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#65990

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z cyklu "piekielna ostatecznie byłam ja, ale to ona zaczęła!". Jeśli ktoś kojarzy moje historie, to domyśla się, że dzieci nie lubię. Jednak nie jestem taka całkiem aspołeczna, osoby starsze raczej z miejsca budzą moją sympatię i muszą się natrudzić, żeby mnie zirytować. Pewnej pani się jednak udało...

Supermarket. W supermarkecie kolejka. W kolejce ja, za mną staruszka, może nie taka, co to zaraz ma umrzeć, bo całkiem dziarska się wydawała, ale myślę, że 70-tkę miała. Ja tulę piramidę zakupów do siebie, bo w sklepie tłum i nie chciało mi się czekać na koszyk, staruszka koszyk ma.

Dochodzę do końca taśmy, planuję zrzucać powoli z siebie to całe tałatajstwo, co ma mnie wyżywić przez następne dni, ale niedoczekanie moje... Staruszka myk na to metalowe zakończenie wykłada mozzarellę, jajka i ze 3 pomidorki. Nie uśmiecha mi się to, ale w końcu staruszka = moja sympatia, poza tym tłumaczę sobie, że może gorzej się czuje, niż wygląda, ciężko jej było, a ja nie umrę. Taśma przejechała kawałek, ja zwaliłam z siebie górę żarcia, staruszka zepchnęła swoje zakupy z tego tego metalowego (kij wie, jak to nazwać) na taśmę.

Stoję sobie grzecznie, coś mnie popycha. Nadal pełna ciepłych uczuć dla "babci" nic nie mówię, jednak COŚ zaczyna mnie popychać coraz bardziej hm... systematycznie? Generalnie staruszka zaczęła po prostu przesuwać się ruchem jednostajnie prostoliniowym do przodu, nie zwracając uwagi na przeszkody, tj. na mnie i klienta przede mną. Jak mały lodołamacz dosłownie. Odwróciłam się grzecznie (resztki sympatii cały czas się tliły) i poprosiłam panią, żeby uważała. Zamiast uśmiechu i jakichś przeprosin otrzymałam wykład. Wykład o tym, że ona się spieszy, że czemu jej nie ustąpiłam, że jestem młoda i powinnam starszym ustąpić, że...

Szczerze mówiąc, trochę mnie zatkało, bo a) nie prosiła o przepuszczenie, b) miałam sporo zakupów, ale jak na trzymanie ich w rękach, to przecież nie był pełny wózek. Nie bardzo wiedząc, co robić, odwróciłam się po prostu od pani i czekałam na swoją kolej. Pani nie przestawała ani złorzeczyć, ani pchać się na mnie, byłam pod sporym wrażeniem jej uporu. Generalnie kazanie nadal dotyczyło okropnej młodzieży, której reprezentatywną jednostką się stałam, nawet dość zabawne.

Nic to, zaraz koniec, moje zakupy dotarły do kasy, tuż za nimi zakupy staruszki, kasjerka kasuje, ja szukam portfela, babcia psioczy. Podnoszę wzrok, uśmiecham się pod nosem, płacę. Staruszkę nagle oświeciło i z krzykiem, że kasjerka skasowała też jej pomidorki, jej mozzarellę i jej jajka. I co to ma być, i oddać. Kasjerka z zakłopotaniem patrzy na mnie, wyciąga niepewnie ręce po jajka, żeby anulować, ale byłam szybsza.
- Ja zapłaciłam, teraz już moje.
Wrzuciłam wszystko do torby i odmaszerowałam. Nie widziałam tylko, czy staruszka wróciła do sklepu i ponownie odstała swoje w kolejce, czy zrezygnowała z zakupów.

PS. Jajecznica z mozzarellą i pomidorkami - polecam. :D

sklepy

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 774 (906)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…