Dziś tak bardziej o strażakach i mentalności ludzkiej.
Parę miesięcy temu w godzinach nocnych (ok.2), pod moim blokiem pojawiła się straż pożarna na kogutach. Okazało się, że w mieszkaniu na parterze coś się ulatniało, jakiś czad, bądź inna substancja trująca. Karetka zabrała 2 osoby.
Strażacy jednak, jak na profesjonalistów przystało, postanowili sprawdzić mieszkania na 1 pietrze, czy aby trująca substancja nie zaatakowała również tam. Byli przy tym na tyle głośno, że nie spałem i bez problemu otworzyłem im drzwi, jak zapukali i do mnie. Byłem w domu z mamą, która się obudziła, ale jednak nie bardzo wiedziała, co się w ogóle stało.
Następnego dnia przysłuchałem się jej rozmowie z koleżankami o tym, że po co otwierać strażakom w nocy, budzą tylko, a przecież nic się nie stało.
Naprawdę, ważniejszy jest sen niż sprawdzenie, czy wszystko w porządku w uzasadnionym przypadku?
Parę miesięcy temu w godzinach nocnych (ok.2), pod moim blokiem pojawiła się straż pożarna na kogutach. Okazało się, że w mieszkaniu na parterze coś się ulatniało, jakiś czad, bądź inna substancja trująca. Karetka zabrała 2 osoby.
Strażacy jednak, jak na profesjonalistów przystało, postanowili sprawdzić mieszkania na 1 pietrze, czy aby trująca substancja nie zaatakowała również tam. Byli przy tym na tyle głośno, że nie spałem i bez problemu otworzyłem im drzwi, jak zapukali i do mnie. Byłem w domu z mamą, która się obudziła, ale jednak nie bardzo wiedziała, co się w ogóle stało.
Następnego dnia przysłuchałem się jej rozmowie z koleżankami o tym, że po co otwierać strażakom w nocy, budzą tylko, a przecież nic się nie stało.
Naprawdę, ważniejszy jest sen niż sprawdzenie, czy wszystko w porządku w uzasadnionym przypadku?
Ocena:
394
(478)
Komentarze