Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#6621

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Pracuje na ochronie.
Od dłuższego czasu mam tak zwany "stały obiekt", biurowiec w którym zacumowały banki, biura zagranicznych firm, restauracja "studencka" i kawiarnia.
Jednym z zadań dziennej zmiany jest selekcja pojazdów wjeżdżających na wewnętrzny dziedziniec, będący zarazem drogą ewakuacji w czasie pożaru (droga pożarowa), która ma być drożna dwadzieścia cztery godziny na dobę. Zasada jest prosta, wpuszczamy wszystkie taxi, kurierów, technicznych, "szychy" (o których powiadamia się nas wcześniej pismami) i klientów (max 3 samochody na raz) kawiarni. Nic ponadto.
Klienci kawiarni potrafią być bardzo niewyrozumiali, gdy powie się im, ze muszą odjechać, bo aktualnie "brak miejsc". Czasami takie sytuacje zakrawają na czarną komedię, o ile nie czystą abstrakcję.
Regularnie przyjeżdża do nas pan prowadzący Jaguara. Nie przeczę, świetne auto, niestety, kierowca to koszmar.
Regularnie też obraża zatrzymujących i pytających go o powód wizyty ochroniarzy, ubliża i wyzywa, często też pisze skargi. To osoba spod znaku drogiego garnituru i złotego zegarka, bowiem niejednokrotnie mieszał z błotem nawet innych klientów kawiarni, ubranych gorzej od niego. Tamtego dnia miał po prostu pecha, bo z przyczyn osobistych wyszedłem na chwilę, za zgodą kierownika, poza obiekt i widziałem coś, co miało być kamieniem milowym zmian w zaistniałej sytuacji. Nie powiem o tym od razu, przejdę na razie do chwili w której Jaguar zahamował centymetry ode mnie. Jak zwykle, podszedłem od strony kierowcy i anteną krótkofalówki zastukałem w szybę.
- Czego? - pytanie padło jeszcze zanim szyba zdążyła się na dobre uchylić, klient "Jaguar" nie był w najlepszym humorze.
- Dokąd pan jedzie?
Pan wykonał klasyczny gest rozpaczy, chowając twarz w dłoni wolnej od papierosa ręki. Popatrzył na mnie z pogardą i wdusił niedopałek do popielniczki.
- Przyjeżdżam tu co trzy dni, a ty dalej nie pamiętasz, że NA KAWĘ?! - warknął na mnie, ale ja już wiedziałem, że jestem górą. Pozwoliłem więc sobie na kontynuowanie rozmowy.
- Wie pan, codziennie pojawiają się tu setki osób, jak mam pana zapamiętać?
- No jak to ku**a?! Nie widzisz czym jeżdżę?! - wiedziałem, że palnie coś podobnego, bo w sumie tylko do podobnego gadania był zdolny.
- Wie pan... każdy może wziąć samochód z salonu na jazdę próbną i pojechać po kawę. - odparłem z najbardziej prostodusznym wyrazem twarzy na jaki było mnie stać.
Jaguar natychmiast zamknął okno, wycofał i wyjechał. Przez kolejne trzy tygodnie nie widzieliśmy go ani razu, potem zaś, gdy się już pojawił, wymownie milczał, czekając na miejsce do parkowania.

Tak, zgadza się. Widziałem jak tuż przed naszym obiektem pacan zdejmuje z samochodu oznakowanie "jazda próbna". Jak się potem okazało, ten pan jest podrzędnym pracownikiem salonu, odpowiedzialnym między innymi za utrzymywanie floty testowej w dobrym stanie, do czego konieczne są też stałe jazdy, celem "rozruszania" samochodu.

Ochrona

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1271 (1547)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…