Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66240

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejne jeździeckie piekielności.

Mój dobry znajomy ze stajni zakupił sobie konia dla siebie i dla swojej córki. Pewnego dnia grzecznie mnie poprosił, czy n-tego dnia n-tego miesiąca nie mogłabym wsiąść na jego klacz, bo on po prostu nie wyrobi z pracy i nie będzie mógł wtedy przyjechać. Wsiąść albo wypuścić na padok, ale bardziej by wolał, jakbym pojeździła. No ok, dla mnie to nie problem.

Owego dnia wyczyściłam, osiodłałam konia, pojeździłam, koniec. Następnego dnia pyta się, ile chcę za tą przysługę. Odparłam, że ma się nie wygłupiać i nie przyjęłam pieniędzy. Świadkiem całego zajścia była pewna pani, która w stajni trzyma dwa swoje konie.

Niecały tydzień później dzwoni mój telefon, numer nieznany, ale odbieram. Pani X, czyli właścicielka tych dwóch koni, dzwoni z zapytaniem, czy nie miałabym czasu i ochoty wsiąść na jej konie w sobotę, bo ona nie wyrobi. Zgodziłam się, bo w sumie i tak nie miałam nic do roboty. Przyjechałam, pojeździłam.
Następnego dnia spotykamy się przypadkiem, X zagadała mnie jak się jeździło, grzecznie podziękowała, wcisnęła pieniądze w dłoń - przyjęłam i podziękowałam.

Potem przez następne tygodnie byłam nękana telefonami od obcych ludzi, którzy mieli swoje konie, czy nie byłabym w stanie przyjechać i przejechać się na ich wierzchowcu. Oczywiście za darmo, bo takie dobre serce mam. Krew mnie zalewała, bo miałam do czynienia z obcymi ludźmi, którzy proponowali mi jazdę na swoich koniach, nie wiedząc w ogóle jak jeżdżę i na jakim jestem poziomie. Przeprowadziłam mały wywiad w stajni i okazało się, kto rozdał wszystkim mój numer - oczywiście pani X. Postanowiłam z nią porozmawiać i w krótkich słowach powiedzieć jej, co o tym sądzę.
Jej reakcja?
"Powinnaś mi być wdzięczna, że załatwiłam ci robotę!"

Nie sądzę. Marnowałabym swój cenny czas na dojazd i jazdę na czyiś koniach za darmo. Na dodatek większość osób dzwoniła z miejscowości oddalonej od mojego miejsca zamieszkania o dobre pięćdziesiąt kilometrów. Nie mam samochodu ani skutera. Nie jestem pełnoletnia, więc powinnam być pod opieką osoby dorosłej.

Zresztą, tak na poważnie - kto normalny zgodziłby się na to, by jakaś nastolatka jeździła mu konie?

stajnia konie usługi

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 270 (390)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…