W miejscu obok którego pracuję, jest sobie całkiem sporawy plac.
Przecina go uliczka i jest otoczony z trzech stron przez budynki mieszkalne, a z czwartej kościół.
Co tydzień w niedzielę ku uciesze mieszkańców, oraz mnie zadeklarowanego twardo stojącego na ziemi ateisty, odprawiane są na nim dwugodzinne msze. W tym recytacja biblii i śpiewy z głośników, jak i ludzi zgromadzonych.
Nie mam nic przeciwko, aby sobie odprawiali msze, ale wolałbym aby robili to w pobliskim kościele. Szczególnie, że należy on do tego samego obrządku. A jak chcą sobie pośpiewać na świeżym powietrzu, to niech sobie pójdą na polankę do pobliskiego rezerwatu przyrody.
Uprzedzam pytania i wątpliwości - plac w całości należy do miasta i ktoś z urzędu wydaje im pozwolenia na zgromadzenie.
A najlepsze z tego wszystkiego jest to jak ludzie podchodzą do mnie w godzinach pracy i zaczepiają - no widzi pan co oni tu robią? Dlaczego nie pójdą do kościoła? Kto im dał pozwolenie?
Boże, widzisz i nie grzmisz...
Przecina go uliczka i jest otoczony z trzech stron przez budynki mieszkalne, a z czwartej kościół.
Co tydzień w niedzielę ku uciesze mieszkańców, oraz mnie zadeklarowanego twardo stojącego na ziemi ateisty, odprawiane są na nim dwugodzinne msze. W tym recytacja biblii i śpiewy z głośników, jak i ludzi zgromadzonych.
Nie mam nic przeciwko, aby sobie odprawiali msze, ale wolałbym aby robili to w pobliskim kościele. Szczególnie, że należy on do tego samego obrządku. A jak chcą sobie pośpiewać na świeżym powietrzu, to niech sobie pójdą na polankę do pobliskiego rezerwatu przyrody.
Uprzedzam pytania i wątpliwości - plac w całości należy do miasta i ktoś z urzędu wydaje im pozwolenia na zgromadzenie.
A najlepsze z tego wszystkiego jest to jak ludzie podchodzą do mnie w godzinach pracy i zaczepiają - no widzi pan co oni tu robią? Dlaczego nie pójdą do kościoła? Kto im dał pozwolenie?
Boże, widzisz i nie grzmisz...
Katostan
Ocena:
210
(620)
Komentarze