Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#66386

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Do czasu aż nie spotkała mnie piekielność ze strony Panów Policjantów, byłam pewna, że opowieści o ich cwaniactwie i chamstwie są przesadzone. No cóż, chyba jednak nie są.

Pięknej, październikowej nocy, około północy, tuż po pracy, odebrałam mojego narzeczonego i naszego wspólnego przyjaciela z imprezy. Panowie, mocno wstawieni, zasiedli w samochodzie i kazali zawieść się do McDonalds'a. Jak powiedzieli, tak się stało.
Jako że godzina była późna, a moje miasto jest małe, na ulicach ruch był prawie żaden. Nie jechałam zbyt szybko, bo mam wadę wzroku i nie lubię jeździć po ciemku. Zjeżdżając z jednego z rond zobaczyłam w lusterku, jak za nami swym uroczym radiowozem jadą Panowie Policjanci (PP). Niestety dla mnie, wygłosiłam moje spostrzeżenie na głos.
Kolega siedzący z tyłu zapiął się pasami dopiero w tym momencie, jednak umknęło to mojej uwadze. Byłam skupiona na drodze. Po przejechaniu kolejnego pół kilometra znaleźliśmy się na wąskiej, dwupasmowej drodze, otoczonej z dwóch stron chodnikami o wysokich krawężnikach. Przed nami były jeszcze ze trzy ronda.
I to właśnie tutaj PP zamrugali na mnie długimi światłami. Myślę sobie, co jest grane. No ale nic, jadę dalej. Pierwsze co przyszło mi do głowy to to, że jadę za wolno, więc lekko przyspieszyłam. PP mrugali tak na mnie jeszcze cztery, może pięć razy. Gdyby nie brak poboczy, pewnie bym zjechała, ale bez przesady, nie będę zatrzymywać się na środku drogi i ustępować im miejsca bo gdzieś im się spieszy. Przepisy wyraźnie mówią, żeby zatrzymywać się w miejscach w których nie sprawiamy zagrożenia.
Przejechaliśmy już dwa ronda, zostało trzecie. PP włączyli swoje piękne, niebieskie światła, jednak bez dźwięku. Myślę sobie, no OK, teraz to na pewno mają gdzieś interwencję i po prostu mam zjeżdżać. Przyspieszyłam, minęłam rondo i wyjechałam w końcu na drogę, na której mogłam znaleźć kawałek pobocza. Zjechałam na nie i wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy okazało się, że PP też się zatrzymali.

No przyznam szczerze że wtedy się zestresowałam. A mało nie dostałam zawału, kiedy jeden z PP dosłownie wypadł do mnie z radiowozu, krzycząc, że zabierze mi prawo jazdy, bo zmuszam ich do pościgu!
Jestem osobą dość śmiałą i wygadaną, ale wtedy po prostu mnie zamurowało. Zmęczenie po pracy i stresowa sytuacja sprawiły, że ledwo wiedziałam jak się nazywam. Kazali mi przynieść do siebie do samochodu dokumenty, cały czas grożąc, że zabiorą mi prawko. Nie przedstawili się, ja otumaniona ich krzykami nie domagałam się swoich praw. Okazało się, że przyczyną zatrzymania był brak pasów u pasażera z tyłu, co również mi wyjaśnili w niezbyt miły sposób. Ok, powinnam się upewnić czy wszyscy są zapięci zanim ruszę, tutaj wina jest moja.

Ale, PP po pierwsze nie użyli sygnału do zatrzymania (lizak, ręka, latarka), po drugie, nie przedstawili się, nie podali swojego stopnia, komendy (na drugi dzień poszłam do komendy w moim mieście i dopiero tam policjant powiedział mi, że to ich funkcjonariusz), po trzecie - kiedy ktoś w nocy o północy biegnie do twojego auta w kostiumie policjanta i krzyczy, że zabierze ci prawo jazdy i to jest koniec twojej drogowej kariery, możesz spanikować. Dotarło to do mnie dopiero kiedy przyszłam do domu i opowiedziałam wszystko tacie, zawodowemu kierowcy.

Pech chciał, że nie udało mi się złożyć skargi na funkcjonariusza. Niestety. Mam nadzieję jednak, że karma do niego wróci. Żałuję, że nie byłam bardziej świadoma swoich praw i ich obowiązków ale przynajmniej mam nauczkę na przyszłość. I nie ruszam się z miejsca, dopóki wszyscy nie zapną pasów :)

policja

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -13 (17)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…