Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66432

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Studiując na jednym z polskich uniwersytetów medycznych miewałem kontakt z wieloma profesorami, mniej i bardziej znanymi. Wątpliwa przyjemność, bo mam wrażenie, że wśród nich jest jakaś szalona nadreprezentacja chamów, buraków i mend. Widać w naszym pięknym kraju często o sukcesie w tej branży decydują nie tylko osiągnięcia naukowe, ale też bezwględność, spryt i cynizm. Właśnie o jednym z nich, którego przymioty charakteru wywindowały niegdyś na ważne, stanowisko w administracji państwowej, będzie ta historia.

Jej bohater pechowo prowadził moją grupę. Leniwemu dziadowi nie chciało się nawet chodzić z nami do pacjentów, podawał nam tylko numer sali i nazwisko, a po zbadaniu i zebraniu wywiadu wracaliśmy zdać mu relację. Ogółem, był jednym z gorszych asystentów w klinice, ale oczywiście absolutnie nie do ruszenia, bo nie dość, że profesor, to jeszcze ta polityczna kariera.

Szczęśliwie napisaliśmy kolokwium, wszyscy zdaliśmy, można się było pożegnać. Ha, niedoczekanie nasze. Profesor popatrzył na kartki, pokręcił nosem i oświadczył, że jesteśmy wolni. Oprócz koleżanki, bo z koleżanką musi jeszcze porozmawiać dodatkowo. Nie spodziewając się niczego złego poszliśmy, zostawiając bidulę w jaskini lwa. Kilka minut później dołączyła do nas, blada jak ściana i roztrzęsiona. Kiedy została sam na sam z profesorem, ten zamknął drzwi na zasuwkę i zaczął roztaczać przed nią wizje świetlanej przyszłości i wielkiej kariery, jakie może jej zapewnić. Pod jednym warunkiem. Chyba się domyślacie jakim. Dziewczyna wystrzeliła jak rakieta, otworzyła sobie drzwi i zwiała. Nie dotknął jej (podobno) ale i tak się najadła strachu.

Po wpisy do indeksu poszedłem ja, bo na mnie raczej by się nie skusił ;)

słuzba_zdrowia

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 541 (587)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…