Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany
Historia sklepowa

Postanowiliśmy wraz z lubym poświęcić sobotnie popołudnie na objazd sklepów w galerii handlowej. Jako cel obraliśmy zakup eleganckich, męskich "lakierek", co by się można było pochwalić na mszy niedzielnej i imieninach cioci Grażynki. W tym celu odwiedziliśmy salon znanej marki na literę "r", zajmującej się produkcją obuwia i innych artykułów galanteryjnych. Ostatecznie po długich minutach wybrzydzania do finału stanęły dwie pary, z pośród których wybrane zostały najbardziej zacne. Zadowoleni udaliśmy się do kasy w celu uregulowania należności. Uśmiechnięta pani za ladą uraczyła nas jeszcze cudowną pastą do butów i gustowną szczoteczką do czyszczenia, oczywiście gratis. Pierwsza czerwona lampka w lisim móżdżku zaświeciła w momencie podania ceny która różniła się od ceny obuwia. No ale może zwoje się przegrzały, może źle usłyszałam, końcówka ceny taka sama. Trudno. Po powrocie do domu zaczęliśmy wertować paragon. Ha! A jednak! Na paragonie piękną polszczyzną: "pasta do obuwia- 18,90". Trochę nasza wina, że nie przewertowaliśmy paragonu na miejscu, lecz z drugiej strony, czy takie sposoby na podbicie ceny to nie przypadkiem pójście po najmniejszej linii oporu?

oceńcie sami i czytajcie paragony ;)

sklepy

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -14 (28)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…