W nawiązaniu do historii o ignorowaniu krzyków na klatce schodowej.
Mieszkam w bloku, w którym na krzyki NIKT już nie reaguje.
To za sprawą naszej sąsiadki.
Jest ona znajomą z pracy mojej cioci, jest też w kontakcie z moją mamą.
Od nich wiem, że sąsiadka znalazła sobie na eDarling czy innej sympatii swojego kolegę - mężczyznę, który szybko wprowadził się do mieszkania sąsiadki, a ta go utrzymuje. Nie moja sprawa, niech sobie życie układają...
Ale ale - ich wspólne życie słychać na całej klatce schodowej. Krzyki typu "ludzie, ratunku!", "biją!" są na porządku dziennym. (oboje tak krzyczą)
Zdarzały się też akcje nie wpuszczania delikwenta wieczorami - sypiał na klatce. Kilka razy sąsiadka wyrzucała też jego rzeczy przez okno, z drugiego piętra.
Ludzie reagowali, schodzili zobaczyć co się u sąsiadki dzieje, dzwonili na policję, mama z nią rozmawiała... Nic nie pomagało.
W końcu się poddali i zaczęli ignorować - a krzyki nie ustają.
Wtedy tylko reaguje policja - ludzie dzwonią z irytacji, nie z chęci pomocy.
Gdy mama z sąsiadką rozmawiała, ta zawsze twierdziła, że nie chce się z partnerem rozstać, bo samej żyć smutno...
Dobrze, że teraz jej życie jest ciekawe.
Mieszkam w bloku, w którym na krzyki NIKT już nie reaguje.
To za sprawą naszej sąsiadki.
Jest ona znajomą z pracy mojej cioci, jest też w kontakcie z moją mamą.
Od nich wiem, że sąsiadka znalazła sobie na eDarling czy innej sympatii swojego kolegę - mężczyznę, który szybko wprowadził się do mieszkania sąsiadki, a ta go utrzymuje. Nie moja sprawa, niech sobie życie układają...
Ale ale - ich wspólne życie słychać na całej klatce schodowej. Krzyki typu "ludzie, ratunku!", "biją!" są na porządku dziennym. (oboje tak krzyczą)
Zdarzały się też akcje nie wpuszczania delikwenta wieczorami - sypiał na klatce. Kilka razy sąsiadka wyrzucała też jego rzeczy przez okno, z drugiego piętra.
Ludzie reagowali, schodzili zobaczyć co się u sąsiadki dzieje, dzwonili na policję, mama z nią rozmawiała... Nic nie pomagało.
W końcu się poddali i zaczęli ignorować - a krzyki nie ustają.
Wtedy tylko reaguje policja - ludzie dzwonią z irytacji, nie z chęci pomocy.
Gdy mama z sąsiadką rozmawiała, ta zawsze twierdziła, że nie chce się z partnerem rozstać, bo samej żyć smutno...
Dobrze, że teraz jej życie jest ciekawe.
Ocena:
398
(434)
Komentarze