Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#66597

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam serdecznie. Od dość długiego czasu czytam Piekielnych i odważyłam się sama dodać historię. Gwoli ścisłości,miejsce akcji zachodni sąsiedzi. Pracuję jako kurierka w firmie w niebieskich uniformach. Widziałam, że mnóstwo użytkowników wylewa gorzkie żale na doręczycieli w każdej postaci. Więc ja chciałabym przytoczyć kilka może i zabawnych, bądź też piekielnych historii.

1. Kurier powinien być jak wróżka Sybilla.
W celu wyjaśnienia, tutaj przynajmniej w moim landzie, adres jest podawany w taki sposób: imię nazwisko, nazwa ulicy i numer domu. Nie ma numerów mieszkań. Więc siłą rzeczy podchodząc do klatki, widzę tylko nazwiska. Mam paczkę do niejakiego jegomościa nazwiskiem X, ale na domofonie nie widnieje owe nazwisko. Więc dzwonię do sąsiada, ażeby zapytać czy rzeczony jegomość tutaj mieszka. Sąsiad odpowiada, że owszem coś mu się kojarzy, widział na skrzynce nazwisko, ale osobiście nie zna. Więc zaczyna się wyprawa po całej klatce. Oczywiście takowej osoby nie znalazłam. No nic, awizo i widzimy się jutro. (paczki do klienta wozimy 3 razy, jeśli go nie zastaniemy po tych 3 razach automatycznie paczka wraca do nadawcy). Po 3 dniach paczka wróciła do nadawcy. Ale to nie koniec piekielności owego pana. Wysłał skargę, i karteczka od kierownika, do wyjaśnienia. Rozmawiam z panem, do którego wcześniej zadzwoniłam bo numer telefonu był podany. A pan mi na to że faktycznie na domofonie nazwiska nie ma, bo nie chciało mu się zmienić! Sic.! Ale jaki ochrzan zebrałam to moje.

2. Supermarket.
Pewna pani, zamawia paczuszkę za pobraniem. Idę do owej pani i proszę o pieniążki. Ona do mnie że chciałaby kartą zapłacić. Niestety nie da rady, nasze skanery są można powiedzieć przedwojenne, i w grę wchodzi tylko gotówka. Obrażona matrona na cały świat, że skandal i jak tak można. To ona wtedy paczki nie chce. Już nie będę mówić, że bankomat miała pod nosem, jakieś 200 metrów. Trudno pani paczki nie chce, to do nadawcy. Dwa tygodnie później znowu tą samą paczkę do tej pani niosłam. Teraz już gotówkę miała. Można? Można.

3. Ale ja nic nie zamawiałem.
Piękne, słoneczne popołudnie. Niosę paczkę, a właściwie próbuje. Bo to jakiś sprzęt sportowy który ważył koło 40 kg. Dzwonie do pana Y, przez domofon informuję go o paczce, skąd i dla kogo, oraz o jej gabarytach i wadze. Pan otwiera, pech chciał, że pan na ostatnim piętrze mieszka. Jakieś 15 minut później jak wdrapałam się z tą paczką. Y ogląda paczkę po czym stwierdza, że on nic nie zamawiał i mam ją odesłać. Choroba jasna, nie mógł mi tego przez domofon powiedzieć? Jako, że jestem kobietą, trochę ciężko takie landary nosić. Cała akcja trwała jakieś 30 minut.W tym czasie miałabym obskoczone jakieś 8 osób.

4. Ale ja go nie znam.
Paczuszki jak klienta w domu nie ma można zostawić u sąsiada, z tym, że osobie zainteresowanej trzeba zostawić kartkę, u jakiego sąsiada paczka została doręczona. Tak wygodniej i dla mnie i dla odbiorcy. Bo gdy jest w pracy, i pracuje w takich godzinach jak ja, paczki nie odbierze. Większości ludziom się takie rozwiązanie podoba, ALE są wyjątki. Mam paczkę do pana A, nie zastałam do w domu, to daje do sąsiada który mieszka z nim, drzwi w drzwi. Karteczka dla pana A w skrzynce zostawiona, że paczuszkę może odebrać u sąsiada. Tydzień później, skarga, standardowo karteluszek od kierownika, i do wyjaśnienia. Pana A w domu nie zastałam, ale sąsiada owszem, ten mi całą sytuację wyklarował. Pan A po paczkę się nie zameldował, bo języka nie zna. To pan sąsiad sam mu ją zaniósł. Sprawa wyjaśniona. Ok może się tak zdarzyć, ale po kiego czorta pisał skargę, ze paczki nie dostał? Skoro czarno na białym miał, że miły pan sąsiad wziął?

Jest tego więcej,jeśli macie ochotę czytać dalej moje wypociny, chętnie dodam więcej. Pozdrawiam :)

kurierzy

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 33 (197)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…