Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66706

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielni Klienci.
Pracuję sobie w sklepie należącym do sieci z zielonym płazem w logo. Żeby było jasne: lubię swoją pracę, szef jest bardzo w porządku, co podobno jest rzadkością w sklepach tejże sieci.

W Boże Ciało wypadł na mnie "dyżur świąteczny". Cały dzień było super, klienci uśmiechnięci, mili, roboty dużo, ale w miłej atmosferze. Pracowaliśmy jak zawsze w takie świąteczne dni 9-19. Ludzie jak to ludzie, chwilę przed teoretycznym zamknięciem hurtowo zaczęli się schodzić. Spoko, te kilka minut mnie nie zbawi, nie spinałam się jakoś, niech sobie ludki te zakupy zrobią, zamiast latać po stacjach benzynowych. Jednak i po 19-stej wchodzili, między innymi piekielny (K)lient.

Dwie osoby po nim jednak postanowiłam przekręcić klucz w znaku (było jakoś 7-8 minut po 19-stej). Trafiło tak, że akurat on stał przed kasą, ale mnie dojście do drzwi i z powrotem zajmuje jakieś 10 sekund, więc jakoś strasznie długo nie czekał aż wrócę. Obsłużyłam, pożyczyłam miłego wieczoru, on się spakował, ja szybko "załatwiłam" następnego klienta (1 rzecz), w czasie kończenia wydawania reszty temuż następnemu klientowi, widzę że K sobie sam otwiera drzwi. Nie wiem jak Wy, ale dla mnie to lekkie przegięcie, samemu się obsługiwać kluczami sklepowymi, wiedząc że weszło się po czasie pracy sklepu. Widziałam przez szybę (mam kasę przy oknie), że kolejni ludzie zmierzają w moim kierunku, jednak mam dom, dziecko, i nie do końca chciałam aby te "kilka minut" zmieniło się w godzinę.

(J)a: Proszę chwilkę poczekać, już idę pana wypuścić, bo pan nie zamknie za sobą, a ja już pracuję po godzinach (w tym momencie wychodziłam zza lady więc jakieś 4 sekundy czekania..)
K: /wrzask/ Co??! Mam jeszcze k.... czekać??? JA decyduję kiedy wychodzę ze sklepu, a pani tu jest dla mnie!!!

Po czym otworzył drzwi, pchnął je tak, że aluminium(!!!) pękło na długości ok 15 cm na dole ramy (po uderzeniu o filar na zewnątrz), drzwi wróciły z hukiem po tym uderzeniu, a moje klucze wraz z połamaną kartą do alarmu były na chodniku. Wybiegłam za nim, ale najwyraźniej wsiadł do auta, bo na ulicy go nie było. Nie miałam czasu szukać po parkingu, bo ludzi miałam na sklepie jeszcze.
Bezkarny prostak?

Hehehe

Zrobił błąd. Dwa błędy.
1. Nie zauważył monitoringu
2. Zapłacił kartą.

1+2 = pełne dane dla Policji za uszkodzenie mienia. Centrala z płazem w logo na pewno będzie wolała aby to on zapłacił za nowe drzwi. Się facet zdziwi jak dostanie wezwanie do sądu. Pewnie wtedy wpadnie na kolejną awanturę do mnie, ale spoko, są kamerki :D

A swoją drogą, chciałam kurczę dobrze. Wpuściłam po godzinach pracy, chociaż równie dobrze mogłam mu zamknąć drzwi przed nosem i z uśmiechem pokazać zegarek. Na szczęście 99% moich klientów jest naprawdę super, i aż miło się dla nich zostaje po godzinach. Szkoda, że akurat w święto trafił się na sam koniec taki buc.

sklepy

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 502 (590)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…