Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#66863

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dawno, dawno temu miałam (nie)przyjemność uczyć się w pewnym liceum. Szkoła jak szkoła, nie była jedną z tych, które znajdowały się w czołówce rankingów, ale była jedyną w moim mieście, w której mogłam się uczyć języka hiszpańskiego i to w dużym wymiarze godzin. Na szkołę językową nie było mnie i mojej rodziny stać, a od zawsze chciałam się go nauczyć, stąd też mój wybór tego a nie innego ogólniaka.

Zaczęłam pierwszą klasę, a moją wychowawczynią została ONA. Na pierwszy rzut oka, spoko babka z ciętym językiem. Sama należę do tej grupy ludzi więc pomyślałam – będzie ok, jakoś się dogadamy. Jednak nie. Kobieta okazała się istnym dwulicowym demonem. Raz milutka w stosunku do mojej osoby, za 10 minut wyzywa od najgorszych. Pamiętam, że raz nawet dostałam trzy pały w ciągu jednego dnia. Za brak pracy domowej, odpowiedź i jeszcze za coś. Powiecie – zdarza się, jednak co najciekawsze było to, że tego dnia nie było mnie w szkole. Moi rodziciele jednak zawsze byli po stronie nauczycieli, nie inaczej było w tym wypadku. No trudno, nikt jeszcze nie umarł od strzały w dzienniku.

Kiedy byłam klasie maturalnej zmarł mój tato. Z racji, że a) matura za pasem, b) jakoś łatwiej mi było pójść do szkoły i zająć się czymś innym niż siedzieć w domu i się zamartwiać, już następnego dnia po jego śmierci poszłam do szkoły. Co zrobiła moja wychowawczyni? Nie, nie zapytała się mnie jak się czuję, czy może mi jakoś pomóc. Kiedy zobaczyła, że weszłam do klasy, kazała mi natychmiast wyjść, bo ja nie mam prawa tutaj być. Kiedy odpowiedziałam jej, że będę się czuła lepiej, jak będę się miała czym się zająć i chcę uczestniczyć w lekcji, kazała mi wstać i wyjść z pracowni (i nie zrobiła tego w jakiś delikatny sposób, tylko wydarła się na mnie przy 30 innych osobach).

Już po pogrzebie, nadal podłamana, poszłam na jej lekcję. Jaka była jej pierwsza reakcja – kazała mi wstać i natychmiast udać się do szkolnego psychologa. Nie, nie zaproponowała tego na osobności. Znowu tonem rozkazującym przy całej klasie. Kiedy odpowiedziałam, że nie mam ochoty z NIKIM na ten temat rozmawiać, kazała doprowadzić mnie tam siłą z pomocą dwóch „kolegów” z klasy. Weszła nawet ze mną do gabinetu, pilnując czy na pewno tam dotrę. Pani psycholog, notabene złota kobieta, natychmiast kazała jej wyjść, chyba nawet zmyła jej uszy za tą całą sytuację. Kiedy powiedziałam jej, że nie mam ochoty rozmawiać, po prostu zrobiła mi herbaty i powiedziała, żebym posiedziała tutaj do końca lekcji. Tak też zrobiłam. Potem wychowawczyni była bardzo zdziwiona, że opuszczałam jej lekcje.

Inną historią było to, że nie miałam prawa poprawić oceny na koniec roku. Dlaczego? Bo nie pisałam kartkówki u innej nauczycielki, z którą mieliśmy zastępstwo przez parę tygodni kiedy JEJ nie było. To nic, że na następnej lekcji w ramach zaliczenia odpowiadałam z tego samego zakresu i nawet dostałam piątkę. To nic, że na zastępstwach pojawiało się tylko kilka osób, a mnie nie było raz, ale to ja nie pisałam kartkówki! Kolega – pupilek odpowiadał na piątkę. Dostał pytanie tak banalne, że aż było to śmieszne. Odpowiedzi nie znał (a i tak piątkę dostał!), powiedziałam, że ja mogę na to samo pytanie odpowiedzieć na czwórkę. Usłyszałam, że i tak nic nie umiem i mam siedzieć cicho, lepszej oceny i tak nie dostanę, a może mi ją jeszcze obniżyć. Kiedy bliska płaczu ze złości wyszłam na korytarz, spotkałam nauczycielkę z zastępstwa, która zauważyła, że coś jest nie tak. Opowiedziałam jej co się stało, a ona poszła się za mną „wstawić”, jako że byłam jedyną osobą, z którą mogła sobie sensownie na lekcji porozmawiać. Niestety, wiele nie ugrała, ocena została, ale nagrodziła mnie wynikiem 100% na maturze ustnej. Tak żeby wychowawczyni zrzedła mina.

Po paru latach, mój przyjaciel prowadził jakąś imprezę, na której była ONA. Skojarzył twarz i podszedł porozmawiać, zapytał się czy nie była przypadkiem moją wychowawczynią. Co usłyszał? Stonka, tak tak pamiętam, to była jedna z moich ulubionych uczennic.

szkoła wychowawczyni

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 45 (243)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…