Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#66945

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracowałem jakiś czas temu u pewnego szaleńca. Piekielnych historyjek z pracy mam całe tony, bo pracodawca młody, ale zdążyła mu korba odwalić mocno. Były napady furii, oszustwa, mobbing w każdej możliwej postaci i masa innych spraw. Efektem tego w nowo otwartym biurze, w którym zatrudnił 4 osoby, wszystkie zwolniły się same - nawet nie mając w zanadrzu innej pracy.

Do tej pory wspaniały pracodawca nie rozliczył się z pracownikami i z kilkoma podwykonawcami, a minęło już kilka miesięcy.
Wczoraj dostałem telefon w stylu:

[SZaleniec] Ty ku*** ch*** je****! Właśnie mam kontrolę ze skarbówki! To na pewno ty albo księgowa. Jak się dowiem, że to któreś z was, to zapie****! Urządzę cę tak, że już nigdy nie będziesz mógł chodzić.
[Ja] Weź się ode mnie odp****. Nie dziwię się, że cię ktoś podkablował, oszukujesz i okradasz wszystkich z którymi współpracujesz. Nie ja ci nasłałem kontrolę, ale popieram tego kto to zrobił.
[SZ] Jak zobaczę na zgłoszeniu (donosie?) twój podpis, to cie zapi****. Będę miał do tego wgląd i jak zobaczę nazwisko kogoś z was (byłych pracowników) to nie mógłbym spać do końca życia gdybym się nie zemścił.

Po tym padło jeszcze parę zdań i się rozłączył.

Myślę, że znam co najmniej kilkanaście osób z którymi współpracował i które chętnie podkablowałyby go do skarbówki, bo kantował kogo się da i gdzie się da.
W sprawie kilku rzeczy, które się w tym biurze wyrabiały szykuje właśnie pozew do sądu, ale to już temat na inne historie.
Za to dzisiaj chyba wybiorę się na policję zgłosić groźby i zastraszanie.
A może powinienem zadzwonić do skarbówki i powiedzieć, że mogę mam informacje w sprawie prowadzonego "śledztwa"? Orientuje się ktoś jak to wygląda proceduralnie?

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 322 (362)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…