Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#67158

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
O tym jak chcesz dobrze, a wychodzi jak zwykle...


Jakiś czas temu pracowałam w salonie pewnej sieci komórkowej. Nie jestem pewna jak to jest u innych operatorów, u nas jest tak, że każdy klient ma swój indywidualny numer konta, na który przelewa pieniądze za abonament. Jeśli przelejemy na taki rachunek za dużo pieniędzy, to one nie lecą w kosmos tylko są przeksięgowane na następny miesiąc.
Jedną [k]lientkę zapamiętam chyba bardzo długo, bo jeszcze nigdy klientowi w miejscu pracy nie udało się wyprowadzić mnie z równowagi.
Miała ona u nas telefon, który był na jej syna. Syn wyjechał do Anglii, wracać nie zamierza i [k] mając dość problemów w salonie w sprawie jakichkolwiek informacji na temat swojego abonamentu (ochrona danych osobowych, musi być właściciel ze swoim dowodem lub osoba upoważniona z dokumentem notarialnym) przepisała go na siebie. A jak to zrobiła to oczywistym jest, że numer konta również się zmienił. Na każdej fakturze numer ten widnieje. Kobiecie się popie*** ekhem pomieszało i przesłała pieniądze na stary numer (pieniądze tam były ale na syna). Wchodzi do salonu i mówi do mnie:
[k]- Proszę mi oddać pieniądze!
[j]- (Nie powiem, zgłupiałam) Dzień dobry, proszę powiedzieć o co chodzi, jakie pieniądze?
[k]- Jak to jakie? moje! niech Pani mi je odda
[j]- (No to już teraz wiem, że nie będzie łatwo) Proszę Pani, proszę się uspokoić i powiedzieć o co chodzi, bo inaczej nie będę w stanie Pani pomóc.
[k] wytłumaczyła i każe mi oddać jej pieniądze teraz już natychmiast, mam wziąć z kasy i jej dać. Ale tak to nie działa, są formalności. Tłumaczę, że ja jej dam dokument (prosta tabelka, gdzie jest opisane co gdzie wpisać czyli jaka kwota z jakiego konta klienta na jakie), ten wniosek musi wypełnić jej syn, podpisać się i albo wysłać do centrali albo do salonu przynieść i my to wyślemy. Proste? proste! I tu zakres moich obowiązków się skończył. Klientka zaczyna się wydzierać, że ja jestem niepoważna, bo jej syn to w Anglii jest i on nie przyjedzie specjalnie po to i takie tam. Zasugerowałam, aby wysłała to listem, skończyło się tak, że mam zawołać kierownika. Zaciskam zęby i idę na zaplecze krzycząc w myślach. Kierownik powiedział jej to samo co ja a ta wrzask, że jak to tak? Chcąc się wrednego babsztyla pozbyć kierownik zaproponował aby dała nam meila do syna to my mu to wyślemy i wszystko wyjaśnimy. Poszła, ulga! Nie! wraca, no porażka... dała meila i poszła. Myślę no to mam spokój.

O słodka naiwności następnego dnia dzwoni. Drze się, że ile to ona ma czekać. Mówię, że odpowiedzi od syna jeszcze nie mamy, aha to okej. Już ciśnienie podskoczyło z rana ale nic, zdarza się.

O! jest odpowiedź. Jest skan uzupełnionego dokumentu, ale źle wypełniony. Szybko odpisuję, prosząc o poprawne uzupełnienie. Telefon:
[k]- No halo?! Bo mój syn wysłał i czemu Pani nic z tym nie robi?!
[j]- Dzień dobry! owszem, dokument otrzymałam ale źle wypełniony, centrala mi to odeśle prosząc o poprawne wypełnienie. Odpisałam, aby uzupełnić go jeszcze raz.
[k]- Krysia! weź bo ja nic nie rozumiem z tymi meilami! o co tu chodzi?! Wie Pani co? to ja oddzwonię do syna....
30 min później.
Kolejna odpowiedź, jest! ale skan w wielkości ziarnka grochu, nie powiększę, słaba rozdzielczość, nic nie widać, same piksele. Telefon:
[k]- No bo syn wysłał! Pani coś tu kręci bo on mi powiedział, że wysłał.
[j]- Owszem wysłał ale w złej rozdzielczości, nic nie widać odpisałam aby jeszcze raz zeskanował
[k]- Pani sobie chyba kpi! On jest w Anglii on nie ma czasu na takie rzeczy! i co to ta rozdzielczość? Krysia! o co tu chodzi!
Ciśnienie 300, baba typowa nie znam się to się wypowiem, nie ogarnia niczego co się do niej mówi a drze się jak opętana.
[j]- Proszę Panią, widzę, że pani nie wie za bardzo o czym mowa. Na bieżąco odpisuję Pani synowi i on na pewno wie co trzeba zrobić.
[k]- Pani sobie chyba żarty stroi! te pieniądze to pewnie sobie Pani wzięła! Pani tu nic nie pomaga! Co to za firma co o klientów nie dba?! skandal. Pani tylko kręci i kręci! Ja te wszystkie rozmowy mam nagrane! bo Pani ściemnia!
[j]- Chwileczkę, po pierwsze to proszę na mnie nie krzyczeć, bo krzyczeć to sobie Pani może na syna albo koleżankę! Po drugie wszystko to co do tej pory robię, czyli tłumaczenie, wysyłanie meili do Pani syna to nie jest zakres moich obowiązków, robię to, bo chcę Pani pomóc! To Pani zrobiła błąd a nie my, więc więcej pokory! I po trzecie Pani wszystkie te rozmowy nagrywa? To w tym momencie Panią informuję, że złamała Pani prawo, bo mnie Pani o tym nie powiedziała a ja nie wyraziłam na to zgody i mogę pójść z tym do sądu! Proszę nie dzwonić więcej do salonu, z Panią już nie będę rozmawiać, tylko meilowo z Pani synem. Jak wyśle dobrze uzupełnione dokumenty, widoczne to zajmę się tą sprawą!

Kierownik nic nie powiedział, wysłał mnie na przerwę i 2 godziny wcześniej do domu.

Co do kwestii prawnej, rozmawiałam z prawnikiem zanim zaczęłam pracę aby poznać moje prawa względem Klientów. Nie ma konkretnej wzmianki o nagrywaniu kogoś ale nie można takiego nagrania nigdzie rozpowszechniać i wykorzystywać przeciwko osobie, którą się nagrywało.

salon sprzedaży

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 50 (208)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…