Warszawski blok, na granicy centrum i Woli, sobota, godzina ok. 18:00.
Spokój i odpoczynek po całym tygodniu pracy i nauki mojej siostrze i jej współlokatorkom zakłócił przeciekający sufit w łazience. Jako, że nieszczęścia chodzą parami, to co ciekło, nie pachniało zbyt ładnie mówiąc delikatnie.
Szybka decyzja zapadła, trzeba iść do sąsiada. Sąsiad siostrze był nieznany, a na dodatek nie otwierał drzwi od domofonu (dla wyjaśnienia, na każdym piętrze są dodatkowe drzwi na domofon prowadzące do kilku mieszkań). Na szczęście któryś z sąsiadów wpuścił dziewczyny na klatkę, jednak wiele to nie dało, bo sąsiad drzwi nie otwierał.
Następnie telefon na policje, która przyjechała po 1h, bagatelizując problem, łaskawie się pofatygowała do sąsiada i im udało się dostać do mieszkania.
FINAŁ.
Sąsiadem okazała się starsza Pani (ok. 75 lat), której zapchał się kibel jakieś 2 tyg. wcześniej. Nie stanowiło to jednak dla niej przeszkody z wykorzystywania go w 100%. Nie otworzyła drzwi, bo nie musiała, jak sama twierdzi.
Na szczęście wszystko zakończyło się względnym happy endem, córka sąsiadki pokryła koszt remontu łazienki, jednak niesmak i łazienka wietrzona przez kilka dni pozostały.
Spokój i odpoczynek po całym tygodniu pracy i nauki mojej siostrze i jej współlokatorkom zakłócił przeciekający sufit w łazience. Jako, że nieszczęścia chodzą parami, to co ciekło, nie pachniało zbyt ładnie mówiąc delikatnie.
Szybka decyzja zapadła, trzeba iść do sąsiada. Sąsiad siostrze był nieznany, a na dodatek nie otwierał drzwi od domofonu (dla wyjaśnienia, na każdym piętrze są dodatkowe drzwi na domofon prowadzące do kilku mieszkań). Na szczęście któryś z sąsiadów wpuścił dziewczyny na klatkę, jednak wiele to nie dało, bo sąsiad drzwi nie otwierał.
Następnie telefon na policje, która przyjechała po 1h, bagatelizując problem, łaskawie się pofatygowała do sąsiada i im udało się dostać do mieszkania.
FINAŁ.
Sąsiadem okazała się starsza Pani (ok. 75 lat), której zapchał się kibel jakieś 2 tyg. wcześniej. Nie stanowiło to jednak dla niej przeszkody z wykorzystywania go w 100%. Nie otworzyła drzwi, bo nie musiała, jak sama twierdzi.
Na szczęście wszystko zakończyło się względnym happy endem, córka sąsiadki pokryła koszt remontu łazienki, jednak niesmak i łazienka wietrzona przez kilka dni pozostały.
Blok w stolicy
Ocena:
324
(406)
Komentarze