Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67277

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O zapale do pracy panów policjantów. Historia może nie tyle piekielna, co przykra i... po prostu żałosna.

Mieszkam na wsi.

Siedzieliśmy z rodziną wieczorem w domu i oglądaliśmy jakiś film. Z ulicy słychać było jakieś grzmotnięcie, ale że nic wokół niepokojąc ego się nie działo, oglądaliśmy dalej. Po ok. pół godz. przybiegła do nas mieszkająca obok kuzynka - z hydrantu, który stoi przed naszym domem wypływająca woda zdążyła zalać sporą część ulicy. Sprawcą okazał się... samochód ojca. Świeżo uderzony samochód ojca, który stał wcześniej 3 metry przed hydrantem (na ręcznym).

Wezwaliśmy pogotowie wodociągowe oraz policję.
Co istotne dla tej sytuacji - na drodze widać było świeże ślady oleju, ciągnące się wzdłuż drogi, a dookoła samochodu - odpryski niebieskiego lakieru. Po paru minutach znaleźliśmy... znaczek Forda. Oczywiste było więc to, że ktoś uderzył w samochód ojca i przesunął go do hydrantu, uderzył, po czym odjechał dalej.

Dwóch młodych (P)olicjantów spojrzało na miejsce zdarzenia, dostali dowód w postaci znaczka (WAŻNE) i rozmawiają z (O)jcem i (M)atką (przytoczę sens wypowiedzi, szczegółów nie pamiętam):

(P) - Eeeeeee tam, chce pan w ogóle to zdarzenie spisywać?
(O) - No oczywiście, że tak.
(P) - A spisali państwo numery rejestracyjne?
(O) - Jak mieliśmy spisać? Nie czatowaliśmy przecież przy oknie.
(P) - Łeeee, to my tego sprawcy w takim razie nie mamy jak ująć.
Na co moja mama:
(M) - Przecież to zapewne ktoś z miejscowych, możecie chyba sprawdzić w jakichś bazach danych, kto w okolicy ma niebieskiego Forda, prawda?
(P) - Bazy danych? Pani to się chyba za dużo W11 naoglądała (!)
Tu bezczelność młodych na służbie gówniarzy sprawiła, że matkę z lekka zatkało.
(O) - To może inaczej - widzą panowie ślady po oleju, widocznie miska olejowa musiała pójść, po śladach panowie dotrą do samochodu, a sam sprawca daleko nie mógł ujechać, bo po śladach widać, że leciało niemal ciurkiem.
(P) - Łeeee, ale co my możemy widzieć, droga zaraz wiedzie przez pole, a poza tym ciemno jest...

Rzeczywiście, jak nie ma słońca, to reflektory nic nie zdziałają...

Sprawy w swoje ręce wziął mój kuzyn, wsiadł we własny samochód i zawiózł po śladach przemęczonych panów policjantów... prosto pod sam dom sprawcy. Z uszkodzonym niebieskim fordem na podwórku. Niecały kilometr dalej.
Sam sprawca - w stanie wysoce nietrzeźwym.

Koniec historii?
A gdzie tam!

Mój ojciec dostał telefon:
(P) - Wie pan co. Niby sprawca znaleziony, ale my nie mamy dowodów...
(O) - Co pan chce przez to rozumieć? Co niby w tej sytuacji jest niejasne?
(P) - Bo wie pan, my tego znaczku Forda nie mamy, proszę jeszcze raz go poszukać.

Ręce. Cycki. Opadają.

Pożal-się-Boże-policjanci wrócili, my od parunastu dobrych minut szukamy znaczku w ogrooomnej kałuży, po czym nagle... jeden z niebieskich przypomina sobie, że znaczek ma... w teczce!

Widok miny ojca dał tym trutniom do myślenia, bo odciągnęli go na bok i sklecili jakieś przeprosiny, żeby skargi na nich nie pisać...

Proszę, niech mi ktoś wytłumaczy, jak to jest, że młodym ludziom do tego stopnia nie chce się nic robić? Do tego stopnia wykręcają się od pracy, że pojechanie po śladach pod dom sprawcy wypadku jest niemożliwe, ponieważ... jest ciemno (sic!).

Jeżeli coś takiego sprawia im problem, to boję się pomyśleć co by było, gdybym zadzwoniła, bo właśnie ktoś mi się do domu włamuje... przyjadą jak sama ujmę złodzieja?
Strach pomyśleć.
Zaczynam coraz bardziej tracić wiarę w ludzi...

policja wypadek leniwi_policjanci

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 520 (540)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…