Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67377

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sezon wakacyjny i ukończonych lat 18 sprawiły, że postanowiłam znaleźć na ten czas jakąś pracę. Tydzień wakacji dopiero drugi, a historii z piekielnymi pracodawcami zdążyłam nazbierać sporo.
Pierwsza wakacyjna sobota (27.06) i hostessowanie w Chacie Polskiej

Zaczynałam o 9 - kierowniczka sklepu nie wiedziała kim jestem, co reklamuje ani nie miała części sprzętu, który rzekomo miał się przy promocji pojawić. O dziwo na miejscu nie czekała na mnie też umowa - tutaj burza myśli; zostać? wrócić do domu? Zostałam. Chwilę później dzwoni do mnie pani, która mnie tutaj sprowadziła, czy dotarłam, czy wszystko ok. A umowę to ona doślę w poniedziałek, bo szef musi podpisać. Płatność oczywiście w ciągu dwóch tygodni.

Sama praca zniechęciła mnie na przyszłość do hostessy - w sklepie klima na najwyższych obrotach, ja w cienkich ubraniach, przygotowana na to, że miałam się przebrać w ich firmowe rzeczy. Reklamowałam wyroby cukiernicze, co druga osoba "miała cukrzycę/była bez śniadania". Z ulgą skończyłam parogodzinne przechadzanie się pomiędzy regałami.

Przyszedł poniedziałek - zero informacji. Postanowiłam czekać. Wtorek, środa... nadal nic. Dzwonię do tamtej kobiety - nie odbiera, na maile też nie odpisuje. 6.07 - dzwonię z innego numeru, nie odbiera. Myślałam, żeby nawet ten dzień pracy odpuścić. Nadszedł 9.07 i natchnęło mnie na telefon do Chaty Polskiej, centrali, czy jakiegokolwiek numeru jaki znajdzie się na ich stronie.

Dzwonię, sukces - ktoś odbiera. Pierwszy raz słyszą nazwisko tej pani, ale pewnie jest z zewnętrznej firmy. Zaraz oddzwonią. W końcu zostaję z ową [p]anią skontaktowana.

[p] (ciche pomrukiwanie, nie przedstawiła się)
[ja] Dzwoni pani z chaty polskiej?
[p] Tak. Mówiłam, że płatność jest w ciągu dwóch tygodni. O co chodzi?
[ja] O to, że nie przesłała pani umowy, która miała być w poniedziałek, czyli ponad tydzień temu. Kontakt z panią się urwał, nie odpowiadała pani na maile ani na telefony.
[p] Nie otrzymałam żadnych maili! Kiedy pani dzwoniła?
[ja] Przepraszam, nie mam w głowie rejestru połączeń, ale od ponad tygodnia dzwonię do pani regularnie.
[p] (z łaską) Ja pani prześlę tę umowę. Niech pani mi smsem wyśle swojego maila.
[ja] Dobrze, dziękuję.
[p] (myśląc, że się rozłączyłam chyba) Ja p*erdolę.

Wow, tym razem umowie udało się dotrzeć. Tyle, że poprzednio odsyłałam jej wypełnioną umowę. Tym razem przyszła pusta, z danymi na inny sklep, na inną datę... Będę musiała ją poprawić, wpisać wszystko od nowa, odesłać, po czym czekać na podpis "szefa". A płatność w ciągu dwóch tygodni :) Od czego?

EDIT: Właśnie dostaję esemesy i telefony z Chaty Polskiej (i prywatnych numerów) o zastraszającym charakterze, że pozwą mnie do sądu, jeśli ta historia nie zniknie z internetu i mają wszystkie moje dane. Czas miałam do 14 - w tym momencie sprawa jest na policji i w sądzie. Bardzo mało profesjonalnie z państwa strony - nazywanie mnie osobą "ułomną" w wiadomościach.

chata polska

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 465 (537)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…