Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67402

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie rozumiem chamstwa niektórych ludzi. Jasne, kogoś kiedyś mogła spotkać przykra rzecz i teraz jego mechanizmem obronnym jest bycie opryskliwym, czy złośliwym. Ale tak bez żadnego powodu?

Godzina siódma z minutami, idę po świeży chleb i inne pierdoły do miejscowej Biedronki, wszystko pięknie, ładnie. Na mojej liście widniał też ser, to podjeżdżam wózkiem niedaleko półki z serami i... I co? Stoi babsztyl. Z wózkiem wypełnionym po brzegi. I zagradza.

[J]a: Przepraszam panią, mogłaby pani na chwileczkę zejść?
[B]aba: Nie.

Tutaj perfidny uśmiech babki, która wraca do pakowania rąk między sery. No dobra, wybiera - jej prawo. Postoję. W międzyczasie musiałam iść po jajka, a trochę mi to zajęło, bo nie wiedziałam, gdzie są. W każdym razie dobrą chwilę pojeździłam po sklepie. Wracam do serów, a ona stoi i grzebie dalej.

[J]a: Przepraszam, to zajmie tylko chwilkę.
[B]a: Spier... mi stąd gówniaro!
[J]a: Wypraszam sobie.

Próbuję sięgnąć, a ona mi zasłania. Perfidnie mi zasłania cielskiem stoisko, już nawet nie udaje, że grzebie. Po prostu stoi, wózek stoi, ona stoi i nie ma dla mnie sera. Nagle kątem oka dostrzegam ser w jej koszyku, akurat ten, który chciałam. Chamstwo za chamstwo - chwyciłam ser i włożyłam do swojego koszyka. Babsztyl zrobił się czerwony, w gniewie nabrał powietrza i dawaj wiązankę (której nie przytoczę). Odjechałam wózkiem do kas, co się będę kłócić.

Jest na to jakieś logiczne wytłumaczenie? Ona była jakimś strażnikiem sera? Bo ja nie rozumiem.

biedronka

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 566 (680)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…