#67511

Piekielność Powiatowego Urzędu Pracy.


Pewnego pięknego dnia, byłam w PUPie złożyć podpis i zapytać o oferty pracy. Niezbyt miła pani urzędnik oznajmiła, że w następnym tygodniu odpędzie się rozmowa kwalifikacyjna do pracy w banku.(rozmowa miała odbyć się w urzędzie).

Dodała też, że będzie spora konkurencja, gdyż z 20 osób wyraziło chęć udziału w rozmowie. Napaliłam się na tą ofertę, ubrałam na galowo i kwadrans przed czasem byłam na miejscu. Razem ze mną czekała młoda matka, jakiś chłopak w trakcie studiów i starsza pani. Gdy tak siedzieliśmy z godzinę i nikt się nami nie interesował, poszłam z jedną z towarzyszek podpytać urzędniczek, co z naszą rozmową.

Okazało się, że koleś z banku był tylko na spotkaniu z pierwszą grupą bezrobotnych, które odbyło się rano. Pani urzędniczka podała nam wszystkim numer do faceta, byśmy osobiście się z nim rozmówiły.
Zadzwoniłam i umówiłam się na dzień następny w siedzibie banku. Podczas rozmowy telefonicznej pan obiecał mi nowego laptopa, jeśli się im spodobam i wysoką stawkę. Kolejnego dnia będąc jak zwykle przed czasem, czekałam na rozmowę. Pan rekruter pojawił się dość szybko, zaprosił mnie do biura i zaczął gadkę.

Najpierw dał mi test psychologiczny, na którego rozwiązanie miałam 10 minut. Następne 10 sprawdzał i analizował mój profil psychologiczny. Spytał o doświadczenie i nastawienie. Chciał wiedzieć, jak bardzo zależy mi na pracy akurat w tym banku, i co mogę zaoferować. Po 30 minutach tej farsy, dowiedziałam się dopiero o warunkach.
UWAGA UWAGA, teraz warunki dla osoby bezrobotnej do pracy, w której pośredniczył URZĄD PRACY:

- umowa na zlecenie
- wynagrodzenie wyłącznie prowizyjne
- praca polegająca na mobilnej sprzedaży ubezpieczeniowej
- w miesiącu należy wcisnąć co najmniej 10 umów, inaczej zostaniesz wylany.

Pani urzędniczka była szczerze zdumiona, gdy dnia następnego poszłam do niej z odmową przyjęcia tej formy zatrudnienia.

pup