Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67536

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W dniu dzisiejszym zaznałem wymiaru sprawiedliwości.

Sprawa wydawałoby się trywialna - któregoś pięknego dnia, ponad rok temu, zaparkowałem pojazd w Warszawie przy ulicy Wielickiej. Zaparkowałem na chodniku, jednak zostawiłem mniej niż 150 cm wolnego miejsca. Czyn to naganny, zagapiłem się, nie zauważyłem, zapomniałem, cokolwiek.

Zostałem przyłapany przez patrol policji. W zasadzie nie ja zostałem przyłapany, a mój pojazd. Czyn mój, a w zasadzie jego skutki, zostały uwiecznione aparatem cyfrowym przez policjantów, następnie w wyniku czynności procesowych już kilka miesięcy później, zostałem odwiedzony przez dzielnicowego celem przesłuchania, a w dokładniej celem wezwania mnie na lokalny komisariat, w celu ustalenia faktów.

Na komisariat przybyłem zgodnie z umową, jednak ze względu na niewystarczającą ilość informacji i niekompletny materiał dowodowy zostałem oddelegowany na komendę przy ulicy Waliców w Warszawie, aby tam poddać się przesłuchaniu.

Na komendę przyjechałem po wcześniejszym umówieniu wizyty. Pani Policjantka pokazała mi materiał dowodowy w postaci zdjęć, mimo że samego zdarzenia nie pamiętam, dowody były twarde, moja wina niezaprzeczalna. W związku z powyższym przyznałem się do winy. Pani Policjantka zaproponowała grzywnę 100 PLN + koszty postępowania sądowego oraz zaproponowała, aby rozprawa odbyła się bez mojej obecności. Sytuacja była jasna i przejrzysta, wizyta była nawet całkiem sympatyczna (jak na wizytę na komisariacie).

Budynek komendy opuściłem w przekonaniu i z informacją, że za kilka miesięcy będzie rozprawa, w której uczestniczyć nie będę musiał, wyrok przyjdzie pocztą, a po uprawomocnieniu się wyroku otrzymam pismo z numerem konta do zapłacenia grzywny i kosztów. Sprawa prosta jak świński ogon.

Jak to zwykle bywa z takimi sprawami, zapominamy o nich, po to aby przypomnieć sobie o niej na krótko w chwili otrzymania wyroku skazującego. Tak więc o sprawie zapomniałem, a przypomniało mi pismo z sądu, jednak nie był to wyrok, tylko wezwanie na rozprawę z obecnością obowiązkową. Pomyślałem, że to jakaś pomyłka, kiedyś już miałem nieprzyjemność uczestniczyć w podobnej sprawie, a obowiązkowość mojej obecności wynikała z pomyłki sądu. Oczywiście zarówno wtedy, jak i teraz mogłem zawnioskować o przeprowadzenie rozprawy zaocznie, ale po prostu nie chciało mi się składać takiego wniosku.

Zgodnie z wnioskiem stawiłem się zatem na rozprawie sądowej. W odróżnieniu od poprzedniego razu, na rozprawie stawił się też oskarżyciel (Pan Policjant), oraz... uwaga ! widownia: koleżanka Pana Policjanta. I tu się okazało, dlaczego zostałem wezwany na rozprawę. Ano dlatego, że Policja odwołała się od swojego własnego wniosku, w którym wnosiła o ukaranie mnie grzywną 100 PLN + koszty postępowania sądowego 80 PLN, co razem daje 180 PLN. Co się zmieniło? Policja zawnioskowała o 200 PLN oraz zwolnienie z kosztów postępowania sądowego, co daje razem 200 PLN, czyli całe 20 PLN więcej.

Najbardziej poraziło mnie uzasadnienie!! Uzasadnieniem zmiany wysokości kary była wysoka szkodliwość społeczna czynu. Pierwszy raz w życiu brałem udział w takiej farsie, pierwszy raz w życiu czułem, że mi oczy wychodzą z oczodołów. Pani Sędzina widząc idiotyczność sytuacji, zawnioskowała o 150 PLN i zwolnienie z kosztów sądowych. Oskarżyciel się sprzeciwił, a ja prawdę mówiąc miałem to w głębokiej dupie. Raz już się przyznałem, będąc na komendzie, złożyłem wniosek o rozpatrzenie sprawy bez przeprowadzania postępowania dowodowego, więc już poddałem się w moim przekonaniu stosownej karze. Cała rozprawa zakończyła się w 15 minut, a ja mam niesmak.

Przyznałem się po zapoznaniu się z zarzutami, posypałem głowę popiołem, zgodziłem się na karę zaproponowaną przez Policję, natomiast Policja zanegowała swój własny wniosek. Jestem daleki od wypisywania na murach CHWDP, JP
itd. Generalnie nie bluzgam na Policję, nie wykłócam się w przypadku kontroli i w przypadku przyłapania na wykroczeniu drogowym. Ale ta przygoda mocno zachwiała moją wiarę w Policję i zdrowy rozsądek. Sprawa zostałaby zamknięta szybko, bez dodatkowej
korespondencji, odwołań i innych formalności.

Przede wszystkim dziwi mnie obecność dwójki funkcjonariuszy na takiej rozprawie. Czy to sposób na dupogodziny w pracy, a może Policja ma jakieś nowe wskaźniki wydajności pracy? Nie rozumiem całego dodatkowego zamieszania, angażującego czas dodatkowy Policji i Sądu, który, wydawałoby się, jest mocno obciążony sprawami większego kalibru. Ale jedno co się zmieniło w wyniku tego spotkania z Sądem, to
moje nastawienie do Policji.

sąd policja

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 461 (501)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…