Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67544

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Opowieść usłyszana od znajomego konduktora.

Jeden z pasażerów wpadł na dosyć ciekawy sposób jak w legalny sposób nie płacić za bilety.
Podróżował codziennie na odcinku pomiędzy dwiema sąsiadującymi stacjami, oddalonymi o kilka kilometrów. Pomimo, że zarówno na jego początkowej, jak i końcowej była czynna kasa biletowa to zawsze wsiadał pierwszymi drzwiami i zgłaszał konduktorowi chęć zakupu biletu. Jego myk polegał na tym, że zawsze płacił banknotem 200 zł i zawsze mówił że to jedyne jego pieniądze. W większości przypadków konduktorzy albo nie mieli jak mu wydać reszty, albo mieli przed sobą wizję pozbycia się wszystkich drobnych. A że jechał tylko jedna stację to zawsze mu się to udawało. Znajomy gdy po raz trzeci z rzędu spotkał się z taką samą sytuacją, postanowił dać pasażerowi nauczkę.

Niczego nieświadomy pasażer wsiadł do pociągu i poprosił znajomego o bilet do swojej stacji po raz kolejny próbując zapłacić 200 zł banknotem.
Znajomy wyjął z torby pokaźnej wielkości saszetkę z drobniakami w której dominowały monety o wartości mniejszej niż 20 gr.
-Proszę oto pana reszta, jest odliczone równo, a jak pan chce, to może przeliczyć.
-Panie, co mi pan dajesz?
-To taki same pieniądze jakie mi pan dał. Bierzesz pan czy wystawić "kredytowy"?

Od tamtej pory, pasażer gdy kupuje bilet u znajomego, to zawsze ma odliczoną kwotę.

Kolej

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 506 (542)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…