zarchiwizowany
Skomentuj
(26)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Słyszałem wcześniej o furii drogowej, ale wczoraj pierwszy raz miałem okazję być świadkiem furii parkingowej.
Parking w moim miejscu pracy jest dosyć niewielki, zdecydowanie nie zaspokaja potrzeb wszystkich pracujących w naszym budynku. Co powoduje dosyć niezręczną sytuację, że niekiedy zastawiane są wjazdy do znajdujących się na tym samym podwórzu garaży.
Takiego zastawienia dopuścił się wczoraj jeden ze znajomych z naszego biura. Było to z jego strony zachowaniem nieco piekielnym, w końcu jakby nie patrzeć uniemożliwił skorzystanie z garażu jego właścicielce. Ale historia o takim drobiazgu nie miałaby miejsca na tej stronie.
Prawdziwie piekielna była reakcja zastawionej. Starsza pani doktor z gabinetu na sąsiednim piętrze nie mogła znieść stanu rzeczy jaki zastała. W napadzie szału zaczęła kopać samochód stojący przed wjazdem do jej garażu, dźgać kluczykami w światła i szarpać za lusterko w próbie jego wyłamania. Wszystko to widział z balkonu jeden z naszych pracowników.
Sytuacja eskalowała do udziału policji, była awantura i krzyki oraz pobożne życzenia "Iżby was wszystkich szlag trafił!" wykrzyczane z okna przez sprawczynię.
Musicie przyznać, że pomimo winy po stronie parkującego kolegi, reakcja była odrobinę niewspółmierna.
A to jeszcze nie koniec historii. Następnego dnia otrzymaliśmy swojego rodzaju ultimatum od krewnego sprawczyni, który stwierdził że wobec odmowy jednostronnych i bezwarunkowych przeprosin, jeżeli kiedykolwiek ktoś zastawi wjazd do garażu, ów krewny przyjedzie i zniszczy samochód przy użyciu tępego narzędzia.
Parking w moim miejscu pracy jest dosyć niewielki, zdecydowanie nie zaspokaja potrzeb wszystkich pracujących w naszym budynku. Co powoduje dosyć niezręczną sytuację, że niekiedy zastawiane są wjazdy do znajdujących się na tym samym podwórzu garaży.
Takiego zastawienia dopuścił się wczoraj jeden ze znajomych z naszego biura. Było to z jego strony zachowaniem nieco piekielnym, w końcu jakby nie patrzeć uniemożliwił skorzystanie z garażu jego właścicielce. Ale historia o takim drobiazgu nie miałaby miejsca na tej stronie.
Prawdziwie piekielna była reakcja zastawionej. Starsza pani doktor z gabinetu na sąsiednim piętrze nie mogła znieść stanu rzeczy jaki zastała. W napadzie szału zaczęła kopać samochód stojący przed wjazdem do jej garażu, dźgać kluczykami w światła i szarpać za lusterko w próbie jego wyłamania. Wszystko to widział z balkonu jeden z naszych pracowników.
Sytuacja eskalowała do udziału policji, była awantura i krzyki oraz pobożne życzenia "Iżby was wszystkich szlag trafił!" wykrzyczane z okna przez sprawczynię.
Musicie przyznać, że pomimo winy po stronie parkującego kolegi, reakcja była odrobinę niewspółmierna.
A to jeszcze nie koniec historii. Następnego dnia otrzymaliśmy swojego rodzaju ultimatum od krewnego sprawczyni, który stwierdził że wobec odmowy jednostronnych i bezwarunkowych przeprosin, jeżeli kiedykolwiek ktoś zastawi wjazd do garażu, ów krewny przyjedzie i zniszczy samochód przy użyciu tępego narzędzia.
Parking
Ocena:
29
(189)
Komentarze