zarchiwizowany
Skomentuj
(7)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Jak pisałam w jednej z historii mam rottweilera o wdzięcznym imieniu Uszatek. Sytuacja, o której napiszę wydarzyła się dzisiejszego wieczoru. Poszłam sobie z Uszatym i chłopem na spacer. Szliśmy sobie spokojnie aż tu nagle zza rogu wychynęła tipsiara z yorczkiem. Yorczek zaczął warczeć na mojego psa, Uszaty spojrzał z rozbawieniem i lekko marszcząc pysk chciał odejść a pańcia dostała szału drąc się :
[P] ZABIERAJ TEGO MORDERCĘ !! JEZUS MARIA! PSA MI ZJE!
[A] Proszę się uspokoić. To pani pies zaczął.
[P] Ty mi nie mów gówniaro co mam robić! [trzaskając Uszatka parasolką przez grzbiet]
Nie chciałam robić scen więc zabrałam się z psem i lubym na drugą stronę ulicy. Pańcia jeszcze coś tam skrzeczała.
Czemu każdy postrzega rottweilera jako stereotypowego pożeracza małych piesków/ psa ogólnie niebezpiecznego?
To wszystko kwestia wychowania.
[P] ZABIERAJ TEGO MORDERCĘ !! JEZUS MARIA! PSA MI ZJE!
[A] Proszę się uspokoić. To pani pies zaczął.
[P] Ty mi nie mów gówniaro co mam robić! [trzaskając Uszatka parasolką przez grzbiet]
Nie chciałam robić scen więc zabrałam się z psem i lubym na drugą stronę ulicy. Pańcia jeszcze coś tam skrzeczała.
Czemu każdy postrzega rottweilera jako stereotypowego pożeracza małych piesków/ psa ogólnie niebezpiecznego?
To wszystko kwestia wychowania.
Ocena:
-5
(35)
Komentarze