Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67669

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po śmierci taty odziedziczyłam w spadku prawo do pierwokupu mieszkania od SM. Z prawa tego skorzystałam i w ten oto sposób jestem młodą posiadaczką własnego M :) To jakie piekielności miałam w związku z tym to inna historia. Chciałabym Wam przedstawić pogląd na to mojego wtedy ówczesnego partnera i jego rodziny.

Ledwo podpisałam akt notarialny, a mój partner, nazwijmy go Arek, zaczyna snuć plany na przyszłość. I uwierzcie mi wcale to nie były plany wspólnego mieszkania tam. Pochodziliśmy z dwóch różnych końców Polski. Otóż Areczek wraz z rodzinką umyślili sobie, że mam sprzedać swoje mieszkanie a za pieniądze uzyskane ze sprzedaży mam kupić mieszkanie bliżej jego rodziców. Zapomniałam dodać że mieszkanie miałoby być zapisane na nas oboje!

Po ślubie nie byliśmy więc zapaliła mi się czerwona lampka: a co jak się rozstaniemy? Jego szanowna mamusia stwierdziła, że ona nie wyobraża sobie by jej syn miał mieszkać daleko od niej... No ok rozumiem, w razie potrzeby byłby blisko. Natomiast na moje stwierdzenie dlaczego zapis ma być na nas oboje usłyszałam od niej: "Abyś go z domu nie wyrzuciła, bo gdzie on się wtedy podzieje!" No ludzie ratujcie mnie bo padnę! Zapytałam. a co jak się rozstaniemy? Przecież różnie to bywa, co ja wtedy zrobię? W zupełnie obcym miejscu bez niczego? W dodatku w grę wchodziła spora sumka. Więc w razie rozstania on by raczej nic nie stracił, tylko zyskał połowę tego co powinno być w całości moje. Mamuśka wpadła we wściekłość, nazwała mnie samolubną małpą i zażądała zwrotu pieniędzy za adwokata! Tak! Za moimi plecami chodzili dowiadywać się na temat warunków sprzedaży dopiero co zakupionego mieszkania spółdzielczego!

Na szczęście głowę mam na karku. bo teraz zostałabym z niczym...
Miłość miłością, ale trzeba też umieć trzeźwo myśleć...

mieszkanie

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 753 (805)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…