Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#67838

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia może nie wielce piekielna, ale wciąż mnie dziwi nieskończone lenistwo i posiadanie wszystkiego dookoła w czterech literach.

Jakiś czas temu skończyłem studia, obroniłem się i trzeba było wyprowadzić się z jednego miasta do drugiego, żeby znaleźć było łatwiej pracę. Mieszkałem w jednym mieszkaniu 5 lat, przez 2 lata było spokojnie. Za ścianą miałem dobrego znajomego, a w kolejnym pokoju mieszkał inny znajomy. Zgrzyty były jak to zawsze bywa, ale było spokojnie - cisza, w miarę czysto. Po dwóch latach pozmieniała się konfiguracja, za ścianę wprowadziła się para, też studenci. Dziewczyna miała swoje akcje, fochy, była strasznie leniwa. Rzadko kiedy sprzątali i zmywali, ale jak się ich opieprzyło to się ogarniali. To, że w swoim pokoju mieli burdel to nie moja sprawa, to ich świat. W skrócie - był spokój.

Problem zaczął się, gdy do kolejnego pokoju wprowadził się Piekielny, brat kolegi zza ściany. Nie był studentem, wegetował. Przez pierwsze dwa tygodnie nie było z nim problemów, właściciel usłyszał, że sprząta i ogarnia lepiej od swojego brata, ja też za dużo do gadania nie miałem. Po tych (mniej lub więcej) dwóch tygodniach, zaczął się robić syf. Piekielny robiąc sobie jedzenie zostawiał wszędzie resztki jedzenia, okruszki chleba (z których po jakimś czasie można było skleić nowy chleb, bo nigdy tego nie sprzątał), otwarte masła, jakieś mięsa czy wędliny prawie wyschnięte leżały na tym brudnym blacie. Z kuchni zaczęły wydobywać się dziwne zapachy. Stół był uwalony w ketchupie.

Minęły 2 miesiące. Przez ten czas, nie opieprzałem go prawie wcale, napomknąłem kilka razy, żeby sprzątnął. Pomyślałem sobie, dopiero wyprowadził się z domu, lekki czas buntu i przyzwyczajenia do mieszkania samemu. Jednak po jakimś czasie, zdarzenia te powtarzały się coraz częściej z większą skalą. Nie można było zrobić sobie jedzenia, bo wszystko było uwalone. Nie było miejsca w kuchni, żeby pokroić sobie chociażby mięso na obiad, bo wszędzie leżały jakieś resztki czy było uwalone w chlebie.

Nie był tylko leniem do sprzątania. W trakcie niecałego roku zmieniał pracę 5 razy, jak to mówił, nie podobało mu się. Z tego co wiem to z trzech firm go po prostu wywalili.

Najgorsze było, to co zresztą podkusiło mnie, żeby opisać tą historię, że tak bardzo opieprzał się ze wszystkim, że przez rok sprzątnął tylko jeden raz. Był czas, kiedy miał sprzątać kuchnię, przyszła jego babcia i posprzątała za niego. Innym razem jego dziewczyna sprzątała mu pokój, bo już nie dawała rady tam wysiedzieć. Jak z nim wytrzymuje? Nie mam pojęcia. Sprzątnął dopiero, gdy usłyszał, że ma 3 wyjścia. Albo sprzątnie, albo bierzemy sprzątaczkę na jego koszt, albo wynosi się stąd. Wtedy sprzątnął kuchnię. Na 2 razy, bo na raz to było by za dużo. Zrobił sobie tydzień przerwy.

Ja rozumiem niechęć do sprzątania czy zmywania, sam nie jestem pedantem, ale większość ludzi ma granicę w której mówi sobie "K@%wa no nie, trzeba sprzątnąć, bo jest syf". Niestety ci ludzie mieli tą granicę bardzo, bardzo daleko w stronę syfu, a Piekielny nie miał jej wcale. Ale dla mnie granicą przesady było zagonienie staruszki do sprzątania, kiedy tamten oglądał seriale.

studenci mieszkanie sprzątanie porządek

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 291 (379)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…