Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68787

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pewnego razu w sklepie...

W drodze do pracy skręciłam do samoobsługowego, aby nabyć twarożek, jakąś bułkę i wędlinę. Przy wejściu nagle poczułam ból pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam panią wyglądającą bardziej na babcię niż mamę. Za rękę trzymała jedno dziecko, drugie siedziało w wózku, który był przyczyną mojej nagłej kontuzji. Jak to jest z dwójką dzieci - każdy może sobie wyobrazić, dodatkowo kobieta wyglądała na konkretny rocznik, więc zwróciłam jej tylko uwagę, żeby uważała, bo we mnie wjechała. Babka coś zamamrotała pod nosem, a ja machnęłam ręką.

W sklepie pustki. Podeszłam do działu z wędlinami, wybrałam, a pani za ladą kroi i pakuje. Przed podaniem towaru musiałam uskoczyć przed wózkiem. W ustach zmęłłam przekleństwo, ruszyłam w stronę pieczywa, a następnie do kasy.

Przy kasach już nie ma gdzie uskoczyć, więc baba wjeżdża we mnie tym wózkiem po raz trzeci. Na szczęście tak postawiłam nogę, że udało mi się nie ucierpieć. Chyba miała zły dzień i musiała odreagować, bo po staranowaniu mnie drze się na kasjerkę. 15 minut musiała czekać na wędlinach, ekspedientka nie reagowała na jej prośby - drze się tak, że prawie jej tchu brakuje.

Szybka kalkulacja i wyszło mi, że nijak 15 minut nie mogła stać, bo wjechała na mnie przy wejściu dosłownie kilka chwil temu. Po kasjerce widać, że ma ochotę odpowiedzieć, ale chyba nie może. Wtrącam się że kwadrans to raczej czekała przed wejściem na ofiarę do staranowania, ale na pewno nie przy wędlinach. A jak jej obsługa nie pasuje, to ma jeszcze kilka sklepów w pobliżu.

Babsko zmienia front. Ciągnie jedno z dzieci przed siebie, przeciska obok wózka i wykrzykuje, że ona nie może czekać, że ma dwójkę dzieci ze sobą. Spokojnie pakuję zakupy, mówiąc, że o tym wiem, bo mi jednym z tych dzieci trzy razy próbowała uszkodzić kręgosłup.

Na szczęście przy kasie obok jakaś inna pracowanica (kierowniczka?) wykładała towar. Zaprosiła babsko na zaplecze z propozycją, że jeśli czekała faktycznie te 15 minut, to dostanie rekompensatę, ale nie może tolerować krzyków na personel i klientów. Babsko poczerwieniało i ucichło. Ja bezczelnie wolno pakowałam moje ogromne zakupy, zezując żeby sprawdzić czy pójdzie z kierowniczką czy nie.

Zapłaciła już grzecznie i bez słowa za zakupy, ale przy odejściu od kas jeszcze raz się odwróciła i wrzasnęła na pożegnanie coś w stylu: "Nic dziwnego że polskie sklepy upadają! W Niemczech to jest obsługa na poziomie, a tu dno i dziesięć metrów mułu. Nigdy więcej tu nie przyjdę. Ja dzieci mam, nie mogę czekać!", po czym wybiegła z prędkością karabinu maszynowego.

Tylko tych dzieci szkoda.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 292 (332)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…