Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68823

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Działo się to około 15 lat temu (byłam wtedy we wczesnych latach podstawówki, może pod koniec przedszkola, nie pamiętam) na jakimś festynie miejskim, chyba z okazji dnia dziecka.

Urząd miasta wtedy odwalił kawał dobrej roboty - była cała masa atrakcji, stoisk i artystów - między innymi panowie z jakiegoś kółka historycznego czy bractwa rycerskiego, którzy wystawili bardzo śmieszne przedstawienie-kabaret na temat Bitwy pod Grunwaldem - grali na instrumentach, tańczyli i wymachiwali mieczami. Po skończonym występie ogłosili "konkurs", w którym można było wygrać wycieczkę po polskich zamkach, coś w tym stylu. Zasady były następujące - należy uiścić opłatę w wysokości złotówki (albo podobnej kwoty), a następnie stojąc na scenie utrzymać miecz (a raczej jego miniaturą wersję, coś jak nieco większy sztylecik) w wyciągniętej ręce przez kilkadziesiąt sekund - komu się uda, wygrywa wycieczkę.

Dla nas dzieciaków była to okazja życia - wciąż podnieceni po niedawnym występie, w którym panowie machali mieczami jakby były z plastiku, ustawiliśmy się w długim ogonku. Nie było dziecka, które nie stało w kolejce - niestety jeden po drugim schodzili ze sceny po paru sekundach, nielicznym udawało się wytrzymać nieco więcej, ale wciąż za mało na wygranie wycieczki.

Potem nadeszła moja kolej - jako dość wysokie i masywne jak na swój wiek dziecko dałam radę!
Widownia biła brawo, ja dumna z siebie zeszłam za scenę po odbiór nagrody, gdzie zaczyna się piekielność: organizatorzy próbowali na wszelkie sposoby zniechęcić mnie do wycieczki. Mówili, że odbędzie się ona w tygodniu, a ja nie mogę opuszczać szkoły. Gdy powiedziałam, że nie szkodzi, dam ojcu/bratu/cokolwiek, zmienili taktykę i zaczęli mówić, że tam jest nudno itp. W końcu postawiłam na swoim (a przynajmniej tak mi się wydawało) i kazali mi przyjść za parę dni do sekretariatu Domu Kultury i odebrać bilet.

Po mnie ten wyczyn udał się jeszcze paru osobom (m.in mojemu koledze mieszkającemu parę bloków dalej) i każdy otrzymał tę samą informację - poszliśmy z rodzicami po bilety, a na miejscu okazało się, że żadnej nagrody nie ma, nigdy nie było i konkurs to był po prostu wałek, bo oni nic nie autoryzowali. Gdy wynikła kłótnia, zostaliśmy wręcz wyrzuceni za drzwi z groźbą zadzwonienia na policję i zgłoszenia oszustwa. Jakoś się rozeszło po kościach, bo ani nie było u nas policji, ani nie pojechałam na tę "nudną" wycieczkę po zamkach, na którą się tak napaliłam.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 391 (431)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…