Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#68835

przez ~Finkacyk ·
| było | Do ulubionych
Kociokwik

Otóż mieszkam na średniej wielkości osiedlu zamkniętym niemalże całe swoje życie, najpierw z rodziną, potem sama. Posiadam dwie kotki, czarną i prążkowaną, obie przyzwyczajone do łażenia po osiedlu ze względu na to, że mieszkam na parterze, ochrona i mieszkańcy dobrze obie panie znają bo też są wiekowe, zwlaszcza czarna.

Wszystko zaczęło się w wakacje. Koty są nauczone, że mogą wejść oknami albo na klatkę jeśli drzwi są otwarte, dają sygnał do wejścia do mieszkania skakaniem na klamkę. Któregoś dnia, jak wracałam z pracy zobaczyłam pojemnik z pokrojoną kiełbasą. Pewnie sąsiadka kotom jakiś smakołyk chciała dać, ok, znamy się.
Nie przeszkadzało mi to póki cwana Czarnula o dzwięcznym imieniu Puma zaczęła wychodzić oknem co chwila i przychodziła na klatkę zaczynając miauczec na cały blok, czego nigdy nie robiła. Kiedy otwierałam jej drzwi tylko się cofala i miauczala dalej. Dziwne, może coś jej jest, nie te lata czy inne nie wiadomo co więc do weterynarza z nią poszłam. Zdrowa starsza pani tak jak myślałam.

Jak się okazało ktoś namiętnie co jakieś dwie godziny wystawia na klatkę jedzenie i cwaniara się wyuczyla, że jak zacznie wyć to dostanie coś dobrego. Zapytałam sąsiadki ale oznajmiła, że to nie ona. Napisałam więc kartkę i przykleiłam na swoich drzwiach "Proszę nie karmić kotów, one mają jedzenie w domu, jeśli miauczą to proszę zapukac,jesli nie ma reakcji, pewnie mnie nie ma więc można wynieść kotki na zewnątrz by weszły oknem. Nie są agresywne, nie gryzą ani nie drapia. Pozdrawiam Finkacyk z parteru"

List nie zadziałał, ciągle pojawiało się jedzenie i to coraz bardziej tłuste, przez drzwi usłyszałam jak ktoś je stawia więc wyszłam wyjaśnić sprawę.
[J]a [N]owa sąsiadka

J: Przepraszam ale byłabym wdzięczna, gdyby pani przestała dokarmiać moje koty. Potem nie chcą jeść w domu i snują się po klatce.
N: No nie moja wina, że koty tak zaniedbane, myślałam, że przybledy. Przeciez ta czarna to wychudzony patyk, moja Majra to dwa razy taka, jeszcze biedaczka zawodzi co chwila, że głodna! Niech pani wreszcie się swoimi zwierzętami zajmie a nie włóczyą się po okolicy!
No i brew mi zaczęła drgać, ale jakoś to w sobie zdusilam.
J: Proszę pani wystarczyło kogokolwiek z osiedla zapytać, ochronę chociażby. Ten kot tu 13 lat mieszka, a jest szczupła, ponieważ po pierwsze jest aktywnym zwierzęciem, po drugie ma swoje lata a po trzecie z natury jest drobna. To, że pani leniwy kanapowiec jest gruby nie znaczy, że tak kot powinien wyglądać.
Kobieta oburzona podparla się pod boki, patrząc na mnie z góry niczym wściekły Zeus.
N: Ty się tak nie wymadrzaj szczylu. Mam z rodzicami rozmawiać? Jak ty wychowana jesteś, żeby do starszej osoby bez szacunku tak!
N zaczęła na mnie wykrzykiwac, że niewychowany gnój jestem i ona koniecznie z rodzicami chcę rozmawiać.
Wyjaśnię. Jestem niezbyt wysoka i młoda, 20 lat na karku. Oznajmilam tylko powtórnie, żeby nie opychala mi kotów bigosem, boczkiem na smalcu czy innymi cudami bo wreszcie mi je zabije, wskazałam na kartkę na drzwiach i biorąc swojego podżeracza na ręce wróciłam do mieszkania.

Niestety nowa sąsiadka wciąż znosi żarcie kotom i nie wiem już co na to poradzić, do tego gada na mnie, że zwierzęta torturuje. Nie wiem czy to piekielnosc, ale na pewno upierdliwosc.


PS. Za wszelkie błędy ortograficzne i gramatyczne lub niedociągnięcia słowne przepraszam, niestety tablet rzeczą wredną.

Osiedle_zamkniete

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 125 (227)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…