Jestem wolontariuszką w schronisku dla zwierząt.
Przedwczoraj przywieziono do nas około sześciotygodniową suczkę, mającą wyraźne problemy z otwieraniem pyszczka. Mała przy każdej próbie otwierania mordki piszczała przeraźliwie.
Została odwieziona do weterynarza, który po wykonaniu niezbędnych badań postawił diagnozę. Malutką ktoś prawdopodobnie kopnął w pysk, łamiąc jej przy okazji szczękę.
Biedna psina musiała przejść operację, i to jak najszybciej, bo wdała się już infekcja. A ja… nie wiem, co powiedzieć. Siedzę i szukam własnej szczęki. Jak tak można?!
Nie mogę się pozbierać. Do tej pory (a jestem wolontariuszką już 1,5 roku) widziałam naprawdę sporo. Szczenięcia z połamaną szczęką nigdy.
Przedwczoraj przywieziono do nas około sześciotygodniową suczkę, mającą wyraźne problemy z otwieraniem pyszczka. Mała przy każdej próbie otwierania mordki piszczała przeraźliwie.
Została odwieziona do weterynarza, który po wykonaniu niezbędnych badań postawił diagnozę. Malutką ktoś prawdopodobnie kopnął w pysk, łamiąc jej przy okazji szczękę.
Biedna psina musiała przejść operację, i to jak najszybciej, bo wdała się już infekcja. A ja… nie wiem, co powiedzieć. Siedzę i szukam własnej szczęki. Jak tak można?!
Nie mogę się pozbierać. Do tej pory (a jestem wolontariuszką już 1,5 roku) widziałam naprawdę sporo. Szczenięcia z połamaną szczęką nigdy.
Ocena:
244
(342)
Komentarze