Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#68851

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Miał być komentarz do historii Dronki, ale za bardzo się rozpisałam.
Historia Dronki ściska za serce i wierzę, że poradzisz sobie sama ze sobą.
Ja do szkoły podstawowej chodziłam 30 lat temu, wtedy nie do pomyślenia było, żeby po rozwodzie rodziców dziecko zostało przy ojcu.

Ja zostałam, moja mama wolała rozrywkowe życie, ale ojciec też nie był ideałem. O tym, że "nie mam mamy", tak mówiły dzieci w klasie wiedzieli wszyscy i to był dla nich powód do znęcania się nade mną, często wracałam w porwanych ubraniach, zapłakana i odrzucona przez wszystkich, oczywiście nikt z nauczycieli też tego nie widział i o ironio baba z techniki kiedyś nawyzywała mnie od "chamek" przez to że chwilę wcześniej któryś z kolegów zniszczył mi zeszyt.

Dałam radę, nikt się nie spodziewał, że wyrosnę na kawał baby, która nie da sobą pomiatać. Wiele lat później jakiś gimnazjalista próbował znęcać się nad moim synem, bo syn był mały, kruchy, spokojny. Kiedy rozmowa z rodzicami chłopca nie dała zamierzonego rezultatu, wzięłam sprawy w swoje ręce.
Podjechałam samochodem w miejsce gdzie dzieciak na ogół przebywa, podeszłam, złapałam za ucho, a że paznokcie długie to potrafią krzywdę zrobić i wycedziłam przez zęby w mało kulturalny sposób, że jeśli jeszcze raz zobaczę gówniarza w pobliżu mojego syna, to zapakuję do bagażnika, wywiozę do lasu i każę wracać pieszo do domu, a jak będzie się stawiać to jeszcze grzecznie poproszę o jego garderobę. Od tego czasu syn miał spokój i tylko kiedy mnie widział kolega gimnazjalista to z daleka wołał "dzień dobry pani".

Tak więc nie każdy rodzic jest obojętny na krzywdę swojego dziecka, a jeśli trzeba to i sięgnie po ciężką artylerię.
Pozdrawiam

dawne czasy szkoła

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 446 (504)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…