zarchiwizowany
Skomentuj
(12)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Taksówkarze, taksówkarze!
Będzie krótko, ale nieprzyjemnie.
Wracając samochodem z krakowskiego centrum, przejeżdżałam przez wąską uliczkę, na której po jednej stronie (na chodniku) parkowały auta. Samochodem jadącym przede mną była granatowa taksówka o numerach KR3C214*. Przed piekielnym [T]aksówkarzem jechał zaś osobówką [P]an w wieku, obstawiam, 50-60 lat. Niczego nieświadomy P. włączywszy kierunkowskaz udał się pośpiesznie na prawą stronę jezdni, w celu zaparkowania. Na co T. z piskiem opon skręcił, chyba jedynie cudem boskim nie haratając samochodu zdumionego P. i zatrzymał swój wehikuł przed samochodem tego drugiego. Jeszcze zanim otworzyły się drzwi taksówki, dało się słyszeć rozwcieczony ryk. Z wozu wypadł w całkowitej furii T., podbiegł do drzwi bogu ducha winnego P. i szarpnąwszy drzwiami, począł wykrzykiwać rzeczy, których z racji jako takiej przyzwoitości, nie zamierzam tu przytoczyć. Nim będący w szoku P. zdołał wykrzesać z siebie słowa protestu, jego drzwi trzasnęły z hukiem. Słowo daję, gdyby nie zwinny unik P., jego ręka, albo nie daj Boże głowa byłaby do szycia. Po tak pięknym pokazie agresji T. udał się do swojego pojazdu (oczywiście wciąż z potokiem gróźb karalnych i przekleństw płynącym z jego ust). Ja naprawdę rozumiem, że bycie taksówkarzem to nie zawsze przyjemna i łatwa praca. Ludzie celowo zajeżdżający drogę, wpychający się na trzeciego, czy po prostu ignorujący wszelkiego rodzaju zasady ruchu drogowego rzeczywiście mogą człowiekowi podnieść ciśnienie. No ale jednak miejcie litość!
*Numery rejestracyjne piekielnego taksówkarza podaję bynajmniej nie ze złośliwości, ale ku przestrodze. Uważajcie na tego pana :)
Będzie krótko, ale nieprzyjemnie.
Wracając samochodem z krakowskiego centrum, przejeżdżałam przez wąską uliczkę, na której po jednej stronie (na chodniku) parkowały auta. Samochodem jadącym przede mną była granatowa taksówka o numerach KR3C214*. Przed piekielnym [T]aksówkarzem jechał zaś osobówką [P]an w wieku, obstawiam, 50-60 lat. Niczego nieświadomy P. włączywszy kierunkowskaz udał się pośpiesznie na prawą stronę jezdni, w celu zaparkowania. Na co T. z piskiem opon skręcił, chyba jedynie cudem boskim nie haratając samochodu zdumionego P. i zatrzymał swój wehikuł przed samochodem tego drugiego. Jeszcze zanim otworzyły się drzwi taksówki, dało się słyszeć rozwcieczony ryk. Z wozu wypadł w całkowitej furii T., podbiegł do drzwi bogu ducha winnego P. i szarpnąwszy drzwiami, począł wykrzykiwać rzeczy, których z racji jako takiej przyzwoitości, nie zamierzam tu przytoczyć. Nim będący w szoku P. zdołał wykrzesać z siebie słowa protestu, jego drzwi trzasnęły z hukiem. Słowo daję, gdyby nie zwinny unik P., jego ręka, albo nie daj Boże głowa byłaby do szycia. Po tak pięknym pokazie agresji T. udał się do swojego pojazdu (oczywiście wciąż z potokiem gróźb karalnych i przekleństw płynącym z jego ust). Ja naprawdę rozumiem, że bycie taksówkarzem to nie zawsze przyjemna i łatwa praca. Ludzie celowo zajeżdżający drogę, wpychający się na trzeciego, czy po prostu ignorujący wszelkiego rodzaju zasady ruchu drogowego rzeczywiście mogą człowiekowi podnieść ciśnienie. No ale jednak miejcie litość!
*Numery rejestracyjne piekielnego taksówkarza podaję bynajmniej nie ze złośliwości, ale ku przestrodze. Uważajcie na tego pana :)
Ocena:
83
(171)
Komentarze