Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69140

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ejcia opisała, jacy to rodzice są bezmyślni i jak przez to pielęgniarkom jest ciężko przy pobieraniu krwi.
Niestety jak to w życiu bywa, są dwie strony medalu.

Moja córka dużo chorowała. Pobieranie krwi miałyśmy opanowane - zawsze przygotowuje ją do wszelkich zabiegów, które musi przechodzić - tłumaczę, czasami pokazuję, staram się zmniejszyć jej strach przed nieznanym. Dzięki temu potrafi być opanowana przy większości zabiegów, nawet jak popłacze z bólu, to nie wyrywa się, nie szarpie.
Ostatnio z tego powodu mogłyśmy przejść nieprzyjemny zabieg tylko na "głupim jasiu", a nie w pełnej narkozie. Lekarz dał zielone światło mimo jej młodego wieku (córka ma 5 lat). Niestety przez kilka pielęgniarek, które nie powinny się znaleźć tam gdzie się znalazły, jest mi teraz o wiele trudniej, niż jakiś czas temu, zapanować nad emocjami mojego dziecka.

1. "Dlaczego Pani jej mówi, że to boli?" - usłyszałam raz głosem pełnym pretensji od pielęgniarki, po czym odwróciła się do córki ze słowami "Twoja mama kłamie, to nie boli" (córka nie płakała, była spokojna).

2. Pielęgniarki, które nie dają jej ani chwili, aby mogła odnaleźć się w sytuacji. Rozumiem, że mają dużo pracy, że kolejka, ale jeśli dziecko wpadnie w histerię będzie to bardziej wyczerpujące i zajmie tak naprawdę więcej czasu, niż jakby znalazły tę minutę, aby pokazać jej co będą robić lub odwrócić jej uwagę czymś interesującym w gabinecie - tym bardziej, że córka jest bardzo ciekawska i wszystko ją wokół interesuje.

3. I najgorsze. Byłyśmy w szpitalu, córka miała już jakieś badania, mniej lub bardziej nieprzyjemne. Trzecie z kolei było pobieranie krwi, na które weszła już zapłakana (po ostatnim badaniu) i poddenerwowana, choć nadal posłuszna. Pociągając noskiem usiadła na moich kolanach, gdy podeszła pielęgniarka z wrednym uśmiecham powiedziała "ale jesteś teraz brzydka jak płaczesz". Zatkało mnie i nie wiem co ta kobieta chciała tym osiągnąć, mówiąc tak do 4-letniej dziewczynki, która przechodzi coś, co jest dla niej trudne i bolesne. Córka popłakała się, przytuliła się do mnie, nie chciała już dać rączki. Pielęgniarka zaczęła syczeć, żebym ją trzymała, mówiła do niej, że jak nie da ręki to będzie musiała bardziej ją pokłóć, że za karę będzie kłucie na obu rączkach - straszyła ją. Gdy chwyciła ją i chciała na moich rękach odwrócić w swoją stronę, córka na nią splunęła*. Wzięłam ją na ręce, wyniosłam z gabinetu i tuląc, i uspokajając poszłam do pani ordynator opowiadając o sytuacji. Złożyłam też oficjalną skargę. Nie wiem czy ta kobieta tam jeszcze pracuje, ale do końca pobytu w szpitalu (3 tygodnie) już jej nie spotkałyśmy.
Od tego czasu jest ciężej. Mała to pamięta, nie wchodzi już tak spokojnie do gabinetu, muszę mieć ją na rękach.

* Mała nie jest dzieckiem agresywnym, wręcz przeciwnie. To była jej reakcja obronna.

Wiem, że to nie strona o wspaniałych, tylko o piekielnych, ale korzystając z okazji chciałabym napisać pokrótce o wspaniałych pielęgniarkach, które też spotkałyśmy na swojej drodze. Panie, które udają, że córa jest lekarzem, dają notesiki i proponują wypisywanie recept, pielęgniarki, które pytają o rodzeństwo, zainteresowania i najlepsze koleżanki z przedszkola. I najwspanialsza pani pielęgniarka ze Szpitala Rehabilitacyjnego w Ameryce, która robiąc testy alergiczne** udawała, że jest wróżką i igiełka, która nakłuwała skórę, jest jej magiczną różdżką czarującą rosę na jej rączce. Nawet nie musiałam za bardzo trzymać jej ręki przez cały czas oczekiwania (tylko delikatnie podtrzymywać), bo córka sama pilnowała, żeby jej magiczne kropelki nie spadły. Dziękuję Wam za Waszą pracę i podejście do dzieci.

** Na wewnętrzną cześć przedramienia nakłada się po kropli różnych alergenów, nakłuwa się delikatnie skórę, tak aby alergeny dostały się pod nią i czeka do 20 minut na reakcję.

szpital służba zdrowia pięlęgniarka

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 319 (439)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…