Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#69284

przez ~Rzeszowianka98 ·
| było | Do ulubionych
Długo się zbierałam, żeby wreszcie tu napisać. Mam nadzieję że uda mi się przekazać to co mam na myśli.

Słowem wstępu: z Polski wyprowadziłam się rok temu mając 16 lat, po gimnazjum. Wiadomo, stres ogromny, szczególnie że mój angielski nie powalał, a;e dogadać się dogadałam, więc postanowili przyjąć mnie od razu do normalnej angielskiej szkoły, odpowiednika naszego liceum.

Nie będzie to jednak historia o piekielnościach mojej szkoły, bo takich prawie nie spotkałam - od nauczycieli słyszałam na każdym kroku, że są ze mnie dumni, miałam w nich ogromne wsparcie. Wiadomo jak to jest kiedy nastolatka ląduje w kompletnie obcym jej środowisku, łatwo nie było i nadal nie jest, na samym początku czułam się inna i gorsza od reszty, jednak pomoc właśnie nauczycieli i mojej wspaniałej "wychowawczyni" (osoby, która nie uczyła niczego, była jedynie po to by nam pomagać, rozmawiać itd.) sprawiły że już po miesiącu szkoły stałam się otwarta i nawiązałam pierwsze kontakty z osobami z klasy. Dostałam wsparcie w postaci nauczycielki która dwa razy w tygodniu miała ze mną indywidualne lekcje na których mogła mi np. pomóc w lekcjach. Nigdy nie usłyszałam żadnego komentarza na temat mojego angielskiego (który dla Anglików musi przecież brzmieć zabawnie). Znalazłam osoby, które okazały się naprawdę cudownymi ludźmi i wspierały mnie jak mogły. Na każdej lekcji pytali czy rozumiem o czym mówimy i absolutnie nie w formie wyśmiewania się, po prostu chcieli pomóc. Lubili pytać o Polskę i próbować mówić po polsku bo wiedzieli że ja też lubię opowiadać. Znalazłam dwójkę przyjaciół (przez co ci z Polski się ode mnie odwrócili! Naprawdę, gdy tylko im powiedziałam że wreszcie mam z kim spędzać wolny czas i pogadać, przestali się odzywać. Telefon milczał, na "fejsie" nie odpisywali. Na święta czy wakacje nawet nie chcieli się spotkać. Myśleli chyba, że zamknę się w sobie myśląc co by było gdybym została i jak bardzo za nimi tęsknię, a nie żyła dalej jak normalna dziewczyna. Ale dziś nie o tym).

Dlaczego to wszystko piszę?
Ano dlatego, że niedawno poznałam pewnego sympatycznego Włocha, trochę ode mnie młodszego. W pierwszej rozmowie wspomniałam o moim pochodzeniu, na co on... zaczął mówić po polsku. A potem opowiedział mi swoją historię.


Zanim trafił do Anglii, z Włoch wyjechał właśnie do Polski. Ma tam jakąś rodzinę, więc postanowili spróbować, jego rodzice zaczęli pracę, on poszedł do szkoły. Szkoły, która okazała się dla niego piekłem. Chłopak po polsku rozumie, mówić nie lubi bo nie do końca potrafi, ale dogadywał się bez problemu, jak już wspomniałam ze mną też czasami rozmawia w moim języku. Już od pierwszego dnia szkoły zaczęło się wyśmiewanie od "murzynów" (?!) bo miał ciemniejszą skórę niż inni, typową południową cerę. Ginęły mu książki, zeszyty, ba! Ktoś zabrał mu telefon który znalazł się potem w szkolnym sekretariacie. Nie działał, był zalany. Ponoć takich sytuacji było sporo, nic nie dawały prośby u wychowawczyni czy dyrektora o interwencję. NIKT z klasy się za nim nie wstawił, nikt, był kompletnie sam. Na czele wszystkiego stało dwóch klasowych "dresików", ale większość klasy brała w tym udział a reszta udawała że nic nie wie. Decyzję ostatecznego wyjazdu z Polski do Anglii przeważyło jednak to, że jego tata został pobity przez kolegów z pracy. Incydent był poprzedzony groźbami. Bo "zabiera pracę Polakom".

Ja wiem, że to nie jest zasada i że są w Polsce tolerancyjni ludzie i wiem tez, że w Anglii i każdym innym kraju można trafić na takich prześladowców jak mój znajomy w Polsce. Ale jest mi po prostu wstyd, szczególnie porównując to do tego jak ja zostałam przyjęta w innym kraju. A potem jak skończy jeden z drugim szkołę nie zostanie im nic innego jak gdzieś wyjechać i modlić się, żeby za granicą ktoś ich przyjął do pracy bez wykształcenia i języka.

Proszę, bądźmy tolerancyjni i kiedy ktoś potrzebuje wsparcia to po prostu mu pomóżmy, nigdy nie wiemy w jakiej sytuacji życie nas postawi a karma (czy tam inne dobre uczynki, jeśli ktoś w karmę nie wierzy) wraca.

szkoła

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (306)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…