zarchiwizowany
Skomentuj
(9)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
czytając historię z numeru #65124 przypomniała mi się moja historia z czasów, gdy pracowałem w małym sklepie monopolowym w jednym z większych polskich miast.
W sklepie znajdowały się różne różne rzeczy - alkohol, troche słodyczy i parę innych artykułów podstawowych.
Razu pewnego przyszedł Pan i poprosił "kitket". Z racji tego, że akurat mieliśmy taką karmę dla kotów na stanie, stwierdziłem, że mamy, ale tylko w saszetkach. Klient zrobił dziwną minę, po czym stwierdził, że wobec tego weźmie snickersa...
od tego czasu, znajomi zawsze mówią, że jak kupują kitketa, to zawsze w saszetkach :)
W sklepie znajdowały się różne różne rzeczy - alkohol, troche słodyczy i parę innych artykułów podstawowych.
Razu pewnego przyszedł Pan i poprosił "kitket". Z racji tego, że akurat mieliśmy taką karmę dla kotów na stanie, stwierdziłem, że mamy, ale tylko w saszetkach. Klient zrobił dziwną minę, po czym stwierdził, że wobec tego weźmie snickersa...
od tego czasu, znajomi zawsze mówią, że jak kupują kitketa, to zawsze w saszetkach :)
sklepy
Ocena:
12
(140)
Komentarze