Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69494

przez ~LadyMartini ·
| Do ulubionych
Historia miała miejsce trzy lata temu w okresie mego uczęszczania do liceum.
W szkole była nauczycielska rosyjskiego, która miała piękny głos. Śpiewanie traktowała jak hobby, ale startowała w różnych konkursach.
Był to akurat okres wysokiej popularności programów rozrywkowych i mnożyły się one w telewizji jak grzyby po deszczu.

Pewna niebiesko żółta komercyjna stacja miała w swojej ramówce dwa takie show - jedno wyłącznie o śpiewaniu, które było zimą, drugie ukazujące wszelakie talenty, które należało do letniej ramówki.
Do tego pierwszego z sukcesem zakwalifikowała się nasza nauczycielka, a stacja wysłała zapytanie do szkoły czy nie byłoby chętnych uczniów do zasiadania na widowni. Oczywiście dowóz byłby finansowany przez stację. My uczniowska brać przyjęliśmy propozycję z entuzjazmem.

Pojechaliśmy, atmosfera bardzo fajna, świetna przygoda ogólnie rzecz biorąc. Wszyscy poczuli się wręcz światowo.
Dostaliśmy drugie zaproszenie. Tym razem jako powód była owocna współpraca podczas poprzedniego razu. Taa jasne. Chodziło o kasę. Wynajęcie trzech autokarów na pół dnia aby przejechać około 50 km w obie strony okazało się tańsze niż opłacenie statystów w takiej samej ilości co naszych chętnych uczniów. Tak proszę Państwa, za darmo poza nami nikt tam nie siedział.
Jednak poprzedni raz był fajny wielu ponownie skusiło się na to zaproszenie w tym ja.

Tym razem nie jechaliśmy wieczorem, tylko w samo południe i nie w zimę, a latem. Jest jakaś różnica?
Ano wielka.
Kojarzycie ten moment gdy ludzie tłumnie na początku każdego odcinka biegają z bananami na buziach i krzyczą nazwę programu oraz miasta?
Jak się można domyślić to nie jest improwizacja uradowanych przechodniów, a wyreżyserowana akcja. Którą powtarzaliśmy z 10 razy w najgorszy upał w ciągu dnia (Poprzednim razem przyjechaliśmy na gotowe i nie musieliśmy tego robić). Wszyscy zmachani, a połowa bliska omdlenia przez duchotę i ciasnotę. Dla nikogo nie było wody, trzeba było wszystko organizować we własnym zakresie.

Miny większości niezbyt uradowane no, ale idziemy dalej. Na widowni będzie gdzie usiąść i odpocząć. Otóż nie było. Wszystkie miejsca koło sceny były zajęte. Zostało nam podpieranie ścian na balkonie gdzie kamera nie sięga i nie ma klimatyzacji. Wkurzenie coraz większe, ale uznaliśmy, że poczekamy dwie godziny do końca i wracamy do domu (mieliśmy tam być od 12 do 15).
O 15 okazuje się, że nie mają wystarczającej ilości statystów na kolejną część nagrań. Więc co najlepiej zrobić? Zatrudnić nowych? O nie! Powiedzieć nam wykończonym i wściekłym nastolatkom, że musimy zostać jeszcze trzy godziny. Wszyscy pukają się w głowę i chcą wychodzić. A stacja na to, że ok, ale nie dadzą nam autokaru na drogę powrotną. I kierowca albo pojedzie o 18 z nami albo wcale.
Miny wszystkim rzedną. Nie dość, że mieszkamy w sąsiednim mieście, to jeszcze nauczycielki nie mogą nas od tak puścić, a że była nas setka, jakakolwiek inna droga powrotu nie wchodziła w grę. Mus to mus. Zostaliśmy. W buntowniczych nastrojach.

Więc jak kiedyś mignęło wam na widowni stado naburmuszonych młodych ludzi to właśnie my ;)
Mało tego. O 18 okazało się, że jeden z trzech autokarów tajemniczo zaginął i mamy się pomieścić w tych co są. Często siedząc po trzy osoby lub sobie na kolanach.

Niebiescy miło, że mieliście nas w d*pie. Dobrze wiedzieć, że widzów odstraszacie nie tylko gównianymi programami, ale takim poszanowaniem innych.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 292 (382)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…