Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#69649

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wsi spokojna, wsi wesoła? No, nie do końca. Mieszkam na właśnie takiej wsi: kilkadziesiąt domów, każdy zna każdego, nazwijmy to Zadupiem Małym. Przytoczę kilka historii, których może nie pewnie nie spotkacie u siebie, może nie są piekielne dla postronnych, ale sprawiają, że życie na wsi staje się prawdziwie piekielne. Tyle słowem wstępu. Teraz te kilka historii (będę je generalizować, żeby nikogo nie obrazić):
1) Kąpiel raz w tygodniu. Ludzie powyżej powiedzmy 40 roku życia biorą kąpiel tylko w sobotę. No bo niedziela, no bo kościół. Po co częściej, skoro trzeba iść do chlewu, obory i się potem wykąpać? Oczywiście są wyjątki. Ale o tym następny punkt.
2) Wyjątkiem od pkt. 1 są dni, w które jedzie się "do miasta". Oczywiście dzień targowy, kąpiel, najlepsze ubrania z szafy wyciągnięte (zazwyczaj pamiętające jeszcze Okrągły Stół). I dzień targowy. To sprawia, że do miasta zjeżdżają typowe Janusze i żonkami i są bohaterami wielu innych historii na tej stronie.
3) Stosunek do kobiet. Życie większości kobiet w Zadupiu, w tym mojej matki, wygląda tak: Po pracy w gospodarstwie, mąż, pan i władca siada przed telewizorem. Żona, także pracująca w gospodarstwie, w tym czasie robi posiłek, pranie i zmywanie.
4) Nawiązując do 3., coś, co słyszę nagminnie od mojej rodzicielki: "Jak masz zamiar mężowi i dzieciom gotować, jak jesteś taka nieobrotna?" (kontekst: nie lubię i nie tykam wieprzowiny), ew. "Jak nie będziesz jeść, to nie będziesz w stanie dzieci urodzić i wykarmić" (kontekst: j/w)
5) Suplement do 3.: Plany rodzicielskie odnośnie małżeństw dzieci. Chcąc połączyć gospodarstwa, często planują ślub dzieci. Ale tak dyskretnie: od małego pozwalając bawić się dzieciom razem, mówić synowa, zięć. Na szczęście rzadko się sprawdza. I późniejsze niezadowolone komentarze: "Jakbyś obrotna była, to byś sobie na gospodarstwie poradziła, a jak głupia, to idziesz na magistra".

Gwoli wyjaśnienia: Dlaczego nie lubię wieprzowiny? Kiedyś jadłam, ale potem, gdy dane było mi widzieć i słyszeć, jak ta świnka jest szlachtowana na moim podwórku, to mi się odechciało. I nie chodzi tu o uczucia zwierząt. Raczej o warunki, w jakich mięso jest przygotowywane (brud, muchy, koty i psy wokoło)

Pozdrawiam z Zadupia Małego

ciąg dalszy nastąpi...

polska wieś

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 22 (328)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…