Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69709

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio przeglądając tablicę na FB, zobaczyłam zdjęcie mojego wykładowcy sprzed kilku lat i przypomniała mi się pewna sytuacja.

Pewien wykładowca prowadził wykład dotyczący kartografii. Był on bardzo wymagającym wykładowcą i szczególną uwagę przykładał do obecności na wykładach, jak i ćwiczeniach. Wszelkie nieobecności musiały być usprawiedliwione, a każda nieobecność na którymś z zajęć (czy to wykłady, czy ćwiczenia) musiała być spowodowana ogromną tragedią, a czasami to wydawało mi się, że nawet gdybym leżała na łożu śmierci, to i tak obecność moja była wymagana. Swoją drogą, to już było wystarczająco piekielne...

Ale wracając do sytuacji. Zdarzyło się tak, że kolegi nie było na jednym z zajęć, bo pojechał na pogrzeb babci. Na następnych zajęciach poszedł się usprawiedliwić, a na potwierdzenie przyniósł akt zgonu swojej babci.

A co wykładowca na to?

(Cytuję, bo zdanie to utkwiło mi w pamięci)

"Czy to jest pana akt zgonu? Nie? No to nie widzę powodu do usprawiedliwienia pana nieobecności."

Nie wiem, jak sytuacja się potoczyła, ale nas po prostu zatkało.

uczelnia

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 353 (403)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…