Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69798

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Praca w popularnej sieciówce odzieżowej do przyjemnych nie należy. Zwłaszcza w dużej galerii handlowej. Klienci trafiają się różni, jedni uprzejmi i uśmiechnięci, inni problematyczni, kłótliwi. Jednym słowem przekrój przez społeczeństwo.

Ze wszystkich historii, zasłyszanych od współpracowników lub tych, w którym miałam nieszczęście uczestniczyć streszczę tylko te najbardziej irytujące i żenujące.

1. Zużyte podpaski w damskiej przymierzalni. Nawet nie wiem jak to skomentować.

2. Jesteśmy już przyzwyczajeni do klientów, którzy wracają z pracy zagranicą i obnoszą się bogactwem. Nikomu nie będę zaglądać do portfela, cieszę się, że im się powodzi, naprawdę. Ale rzucanie pieniędzy kasjerowi, żeby i z podłogi zbierał, to już mocne przegięcie. W końcu jesteśmy kasjerami, nie striptizerami.

3. Zdejmowanie ubrań z manekinów (nierzadko niszcząc same manekiny) to norma. Mimo, że jest zakaz ściągania rzeczy z manekinów, część ludzi na to centralnie gdzieś. Współczuję jedynie dziewczynom, które wkładają naprawdę mnóstwo czasu w wyprasowanie ubrań, ubranie manekinów i ułożenie materiału przy pomocy szpilek.

4. Wchodzenie do sklepu na dziesięć minut przed zamknięciem sklepu, kiedy wszystko jest już praktycznie sprzątnięte. Tylko po to, żeby wyciągnąć kilkanaście koszulek, obejrzeć je i rzucić na podłogę. Po co kłopotać się chociażby odwieszeniem gdziekolwiek.
5. Wisienka na torcie: matka karmiąca piersią dziecko na oko 5-6-letnie, która nie uważa za stosowne wejść chociażby do kabiny przymierzalni. Nieskrępowana swoboda, zero wstydu. Na upomnienie męża stwierdza, że przecież "ona pani w niczym nie przeszkadza".

Całe szczęście, że chociaż współpracownicy są mili i pomocni.

sklepy

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 200 (320)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…