Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#69827

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W końcu każdego dopada taka piekielność, którą musi się podzielić bo inaczej pęknie.

Kilka dni temu byłam w UKS złożyć donos*. Może to i nieładnie przy naszej wrodzonej mentalności, ale czasem po prostu trzeba. Nie ukrywam, tam nie doznałam żadnej piekielności. Przemiły Pan zapoznał się ze sprawą, podumał i na koniec stwierdził, że sprawa, a i owszem jest interesująca, niestety dotyczy małej firmy. Biorąc pod uwagę jakie mają priorytety - t.j. ściganie wielkich przekrętów na duże sumy, stwierdził, że znając realia, dyrektor nie zainteresuję się sprawą. Jednocześnie poradził, abym udała się do właściwego US, tam mają odpowiednich kontrolerów, przypisanych do odpowiednich rejonów i miejscowości i na pewno tym się zajmą.
Teraz zaczyna się jak dla mnie piekielność.

Ze względu na poziom wkurzenia, jaki osiągnęłam w tym urzędzie, nie jestem teraz w stanie przytoczyć dokładnego dialogu, lecz pokrótce wyglądało to tak.

Weszłam do pokoju, który powinien zajmować się przyjmowaniem zgłoszeń. Wyłuszczyłam Pani urzędniczce (PU) sprawę. Na co usłyszałam:

PU: Ale to co ja mam zrobić?
Tłumaczę więc po raz kolejny o nieprawidłowościach w listach płac, w ewidencji, o wypłatach w gotówce. Co słyszę?
PU: Ale to co Pani chce?
Tłumaczę.
PU: Ale to Inspekcja Pracy powinna się tym zająć.
Więc wyjaśniam, że toczy się sprawa w sądzie i IP twierdzi, że nic nie może teraz zrobić.
PU: To my też nie możemy, proszę przyjść jak sprawa się skończy.
J: Ale wtedy sprawa się przedawni.
PU: No to się przedawni.
J: Mam opinię biegłego dokładnie wskazującą nieprawidłowości.
PU: Ale wie Pani, że to jest tajemnica.
J: Sprawa jest jawna, bo nie było utajnienia.
PU: No tak, ale co by było jakby strona przeciwna przyszła z dokumentami ze sprawy? ( Tu już zwątpiłam we wszelką logikę, bo nie wiem do czego to miało być. Swoją drogą to by było ciekawe, jakby choć raz winny sam przyszedł do US i kazał przeprowadzić postępowanie w swojej sprawie).

Taki mniej więcej dialog trwał około 10 minut.
Na koniec usłyszałam, że jeśli już tak bardzo chcę, to mogę napisać i wysłać doniesienie. Mogę to nazwać donos albo zawiadomienie. Jak już tak bardzo chcę, to mogę skserować część akt, które uważam za interesujące oraz jak chcę to mogę się podpisać.
Cóż, a podobno skarbówkom zależy na ściganiu nadużyć.

* Należy się małe wyjaśnienie. Nie miał to być donos w tej małej, złośliwej i anonimowej formie, o której każdy myśli czytając słowo DONOS, lecz oficjalne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia wykroczenia podatkowego/skarbowego z jednoczesnym podaniem danych osobowych.

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 234 (302)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…