zarchiwizowany
Skomentuj
(22)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Witam,
zachowanie w historii może nie tyle co piekielne, ale na pewno bardzo irytujące.
Pięć dni temu wybrałam się z kilkorgiem znajomych do JumpCity w Gdyni (dla niewtajemniczonych: jest to park trampolin). Dodam, że dwójka znajomych ma ok 50 lat, a kolejna koleżanka 22, ale należymy do jednej grupy pewnej organizacji i jesteśmy niczym jedna rodzina.
Zabawa super i można było się wyszaleć. Niestety pech chciał, żeby po wizycie w parku trampolin odwiedzić jeszcze jedno miejsce - szpital.
Co się stało? Skacząc do dużeeego basenu w dużymi piankami (oczywiście wybijając się z trampoliny) mój mózg nie zarejestrował zbyt szybko, żeby zrobić salto i w zamian za to poleciałam prościutko na głowę, wyginając się przy tym jak człowiek-guma.
Ból ogromny, trudności z oddychaniem i poruszaniem się, to do szpitala, aby dowiedzieć się, czy wszystko jest ok.
Jako że jeszcze nie umierałam, nie pojechaliśmy do szpitala w Gdyni, a w Gdańsku (bliżej do miasta, w którym mieszkamy). Nazwa szpitala podobna do "Akademia Muzyczna".
Zostałam doprowadzona do środka i posadzona na krześle. W tym czasie znajoma (na potrzebę historii nazwijmy ją Agnieszka) poszła mnie zgłosić.
[A]gnieszka, [P]an pielęgniarz:
[A]: Dzień dobry. Przyjechałam z DZIECKIEM (jestem niepełnoletnia). Miało miejsce takie zdarzenie...(i tutaj zwinnie streściła wypadek)
[P](z niezbyt dużym zainteresowaniem): Mhm, dobrze. Imię i nazwisko?
[A]: XYZ.
[P]: Proszę czekać.
Wszystko ok? Niby tak.
Czekając na przyjęcie przesiedziałyśmy z Agnieszką 1,5 godziny na drewnianych, wymodelowanych krzesłach. A jako, że nie mogłam się wyprostować ani oprzeć to siedziałam lekko zgarbiona przez ten czas z bardzo dużym bólem przy każdym ruchu,
Czas mija, a nas nikt nie wzywa. Zapomnieli o nas?
Agnieszka podeszła do recepcji zapytać co i jak.
Tym razem natknęła się na pielęgniarkę, niech będzie pani [Z].
[A]: Dzień dobry. Chciałam się dowiedzieć, ile jeszcze potrwa oczekiwanie na przyjęcie. (tutaj znowu przedstawienie wypadku i podanie danych personalnych)
[Z]: Dobrze, a ile pacjentka ma lat?
[A]: 16
[Z](z ogromnym zdziwieniem): 16!? Jak to 16? Ale...my tu dzieci nie przyjmujemy...
Szczęki opadły.
Pielęgniarka poszła jednak zapytać czy lekarz mnie przyjmie.
Siedząc kilka metrów dalej usłyszałam wszystko i skoczyło mi ciśnienie, a przez dodatkowy ból w plecach, ręce i płucach stałam się wściekła.
Po chwili pani [Z] przyszła i oznajmiła, ze neurolog nie podejmie się zbadania 16-latki, i że musimy się udać do innego szpitala.
A dlaczego tak się stało? Bo pan w recepcji nie słuchał tego, co mówiła Agnieszka, a że jestem wysoka, to mogę uchodzić za osobę po 18.
PS. W kolejnym szpitalu (tym razem dla dzieci) nie czekaliśmy dłużej jak 10-20 minut, chociaż ten szpital, tak jak poprzedni, był obładowany.
zachowanie w historii może nie tyle co piekielne, ale na pewno bardzo irytujące.
Pięć dni temu wybrałam się z kilkorgiem znajomych do JumpCity w Gdyni (dla niewtajemniczonych: jest to park trampolin). Dodam, że dwójka znajomych ma ok 50 lat, a kolejna koleżanka 22, ale należymy do jednej grupy pewnej organizacji i jesteśmy niczym jedna rodzina.
Zabawa super i można było się wyszaleć. Niestety pech chciał, żeby po wizycie w parku trampolin odwiedzić jeszcze jedno miejsce - szpital.
Co się stało? Skacząc do dużeeego basenu w dużymi piankami (oczywiście wybijając się z trampoliny) mój mózg nie zarejestrował zbyt szybko, żeby zrobić salto i w zamian za to poleciałam prościutko na głowę, wyginając się przy tym jak człowiek-guma.
Ból ogromny, trudności z oddychaniem i poruszaniem się, to do szpitala, aby dowiedzieć się, czy wszystko jest ok.
Jako że jeszcze nie umierałam, nie pojechaliśmy do szpitala w Gdyni, a w Gdańsku (bliżej do miasta, w którym mieszkamy). Nazwa szpitala podobna do "Akademia Muzyczna".
Zostałam doprowadzona do środka i posadzona na krześle. W tym czasie znajoma (na potrzebę historii nazwijmy ją Agnieszka) poszła mnie zgłosić.
[A]gnieszka, [P]an pielęgniarz:
[A]: Dzień dobry. Przyjechałam z DZIECKIEM (jestem niepełnoletnia). Miało miejsce takie zdarzenie...(i tutaj zwinnie streściła wypadek)
[P](z niezbyt dużym zainteresowaniem): Mhm, dobrze. Imię i nazwisko?
[A]: XYZ.
[P]: Proszę czekać.
Wszystko ok? Niby tak.
Czekając na przyjęcie przesiedziałyśmy z Agnieszką 1,5 godziny na drewnianych, wymodelowanych krzesłach. A jako, że nie mogłam się wyprostować ani oprzeć to siedziałam lekko zgarbiona przez ten czas z bardzo dużym bólem przy każdym ruchu,
Czas mija, a nas nikt nie wzywa. Zapomnieli o nas?
Agnieszka podeszła do recepcji zapytać co i jak.
Tym razem natknęła się na pielęgniarkę, niech będzie pani [Z].
[A]: Dzień dobry. Chciałam się dowiedzieć, ile jeszcze potrwa oczekiwanie na przyjęcie. (tutaj znowu przedstawienie wypadku i podanie danych personalnych)
[Z]: Dobrze, a ile pacjentka ma lat?
[A]: 16
[Z](z ogromnym zdziwieniem): 16!? Jak to 16? Ale...my tu dzieci nie przyjmujemy...
Szczęki opadły.
Pielęgniarka poszła jednak zapytać czy lekarz mnie przyjmie.
Siedząc kilka metrów dalej usłyszałam wszystko i skoczyło mi ciśnienie, a przez dodatkowy ból w plecach, ręce i płucach stałam się wściekła.
Po chwili pani [Z] przyszła i oznajmiła, ze neurolog nie podejmie się zbadania 16-latki, i że musimy się udać do innego szpitala.
A dlaczego tak się stało? Bo pan w recepcji nie słuchał tego, co mówiła Agnieszka, a że jestem wysoka, to mogę uchodzić za osobę po 18.
PS. W kolejnym szpitalu (tym razem dla dzieci) nie czekaliśmy dłużej jak 10-20 minut, chociaż ten szpital, tak jak poprzedni, był obładowany.
słuzba_zdrowia
Ocena:
51
(205)
Komentarze