Poszłyśmy z koleżanką na imprezę (coś w rodzaju bankietu, ale za niektóre drinki i potrawy trzeba było samemu zapłacić). Spotkałyśmy naszego kolegę (podrywacz i bajerant jakich mało), który koniecznie nalegał, że postawi nam drinka. Próbowałyśmy go jakoś zbyć, że nie trzeba, bo niezbyt chciałyśmy spędzać czas akurat w jego towarzystwie, ale uparł się, więc się zgodziłyśmy.
Lokal należał do tych droższych, drinki też tanie nie były, do tego postawił nam deser.
I fajnie, siedzimy sobie gadamy, kolega coraz śmielej próbuje nas podrywać.
Do czasu kiedy dopijałyśmy drinki do końca i nagle... gdzieś przepadł.
Jak nie trudno się domyśleć, musiałyśmy płacić za rachunek same...
Stać nas było, więc bardziej chciało nam się z tego śmiać, ale kolega przeszedł samego siebie.
Lokal należał do tych droższych, drinki też tanie nie były, do tego postawił nam deser.
I fajnie, siedzimy sobie gadamy, kolega coraz śmielej próbuje nas podrywać.
Do czasu kiedy dopijałyśmy drinki do końca i nagle... gdzieś przepadł.
Jak nie trudno się domyśleć, musiałyśmy płacić za rachunek same...
Stać nas było, więc bardziej chciało nam się z tego śmiać, ale kolega przeszedł samego siebie.
Ocena:
354
(400)
Komentarze