Coś o ubezpieczeniu...
Siostra podróżowała z mężem pociągiem. Jako, ze podróż długa i w nocy więc wykupili sobie miejsca w wagonach z kuszetkami. W przedziale byli sami, zamknęli się i poszli sobie spać.
Rano okazuje się, że nie ma torebki siostry!
Panika, szukanie. No nie ma i już. Zgłoszenie do konduktora. Oczywiście nic nie widział, nic nie słyszał.
Torebka znalazła się w toalecie. Złodziej o tyle "uczciwy", że zostawił dokumenty, a nawet karty bankowe. Wziął "tylko" gotówkę i najnowszego iPhone'a.
No trudno, gotówki dużo nie było, telefon ubezpieczony m.in. właśnie od kradzieży. Poszło zgłoszenie do ubezpieczyciela, wszystko dokładnie opisane, potwierdzone.
I tu piekielność - siostra była zbyt uczciwa i zbyt dokładnie opisała zdarzenie. Ubezpieczyciel stwierdził, że nic się nie należy, bo w momencie kradzieży telefon był... w odległości ponad dwa metry od właścicielki!!!
Siostra odpuściła :(
Gdyby przeczytała dokładniej OWU pewnie byłaby mniej uczciwa i napisała, że torebkę miała przy głowie.
No i w sumie szkoda, że jednak nie pociągnęła sprawy, bo wydaje mi się wręcz niemożliwe, żeby takim argumentem oddalić wniosek, skoro to wszystko miało miejsce w niewielkim, zamkniętym pomieszczeniu...
I na koniec ważna informacja: to nie było w Polsce i nie polski ubezpieczyciel - czyli nie tylko u nas bywają tak "ciekawe" haczyki w umowach...
Siostra podróżowała z mężem pociągiem. Jako, ze podróż długa i w nocy więc wykupili sobie miejsca w wagonach z kuszetkami. W przedziale byli sami, zamknęli się i poszli sobie spać.
Rano okazuje się, że nie ma torebki siostry!
Panika, szukanie. No nie ma i już. Zgłoszenie do konduktora. Oczywiście nic nie widział, nic nie słyszał.
Torebka znalazła się w toalecie. Złodziej o tyle "uczciwy", że zostawił dokumenty, a nawet karty bankowe. Wziął "tylko" gotówkę i najnowszego iPhone'a.
No trudno, gotówki dużo nie było, telefon ubezpieczony m.in. właśnie od kradzieży. Poszło zgłoszenie do ubezpieczyciela, wszystko dokładnie opisane, potwierdzone.
I tu piekielność - siostra była zbyt uczciwa i zbyt dokładnie opisała zdarzenie. Ubezpieczyciel stwierdził, że nic się nie należy, bo w momencie kradzieży telefon był... w odległości ponad dwa metry od właścicielki!!!
Siostra odpuściła :(
Gdyby przeczytała dokładniej OWU pewnie byłaby mniej uczciwa i napisała, że torebkę miała przy głowie.
No i w sumie szkoda, że jednak nie pociągnęła sprawy, bo wydaje mi się wręcz niemożliwe, żeby takim argumentem oddalić wniosek, skoro to wszystko miało miejsce w niewielkim, zamkniętym pomieszczeniu...
I na koniec ważna informacja: to nie było w Polsce i nie polski ubezpieczyciel - czyli nie tylko u nas bywają tak "ciekawe" haczyki w umowach...
pociąg
Ocena:
274
(338)
Komentarze