Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70180

przez ~Lesniczy ·
| Do ulubionych
Zawsze czytałem piekielnych, ale nigdy nie miałem okazji podzielić się żadnym wydarzeniem którego byłem świadkiem lub uczestnikiem. Tym razem nie będzie o naszej kochanej służbie zdrowia albo o poczcie, a o tym jak ludzie zabierają się do rzeczy o których kompletnie nie mają pojęcia.

Mieszkam w niedużej wsi na, w której jest Szkoła Podstawowa, do której należy dość spory teren. Spory to znaczy są trzy boiska, jedno do piłki nożnej (wielkości orlika ale z naturalną trawą), drugie zrobione z asfaltu (powstało bardzo dawno, swego czasu najlepsze w gminie) z bramkami wielkości tych do piłki ręcznej i trzecie do siatkówki plażowej, oprócz boisk jest miejsce na ogniska, dwa place zabaw, bardzo dużo różnej wielkości drzew oraz "lasek" (jakieś 40 na 60 metrów). Problemem w tej historii jest właśnie ten mocno (aż do teraz) zakrzaczony i zadrzewiony kawałek lasu.

Kiedy byłem mały to o lasek dbano, nie był gęsty, można było po nim bez problemu spacerować, ale największym zainteresowaniem cieszył się ze strony dzieci, dla których był najlepszym miejscem do zabawy. Z kolegami i koleżankami spędzaliśmy na terenie podstawówki całe dnie, zabawom nie było nigdy końca, a w lasku były najlepsze kryjówki, "bazy", można było budować szałasy, znaleźć wiele kijów traktowanych przez nas jak i chyba przez wszystkie dzieci jako miecze. Jednym słowem, lepszego miejsca do zabawy nie było. Przez ostatnie lata ten lasek zarósł, zrobił się gęsty, ale i tak dużo dzieci bardzo lubiło to miejsce, bawiły się tam w taki sam sposób jak ja bawiłem się z kolegami. To miejsce tworzyło też cały ekosystem, ptaki miały swoje gniazda (w lato grały całe koncerty), można było spotkać jeże, od czasu do czasu pojawił się lis, spędzając tam odpowiednio dużo czasu dało się uchwycić okiem zająca, a nocą na łowy wylatywały nietoperze, oprócz większych zwierząt było też tam dużo ciekawych (również tych bardziej natrętnych) owadów. Roślinność była typowa dla tego miejsca polski (wierzby, lipy, topole, dęby, olsze).

Cały ten teren szkoły wiosną i latem przypominał park, był doskonałym miejscem do odpoczynku przespacerowania się, uprawiania sportu itp. Przychodzili emeryci, rodzice z dziećmi, trochę starsze dzieci, młodzież i prawie wszyscy twierdzili, że to jest naprawdę ładne i przyjemne miejsce. Również według przyjezdnych był to wspaniały teren. Teraz też ze znajomymi spędzamy tam bardzo dużo czasu, wyjść w wakacje na piwko (wiem, że to teren podstawówki, ale w małej wsi nie ma gdzie tak usiąść + wraz ze znajomymi zaliczmy się raczej do tej bardziej kulturalnej młodzieży oraz zawsze po sobie sprzątamy, żadne śmieci się nie walają, nikt nie ma z tym problemu), pograć w piłkę, czy po prostu posiedzieć, odpocząć i pogadać. Lasek w połączeniu z resztą drzew i krzewów sprawiał naprawdę świetnie wrażenie. Tym zakończę ten przydługi wstęp i przejdę do rzeczy:

Gmina dostała kasę podobno z (UWAGA) Wydziału Ochrony Środowiska, a jako że wójt od roku jest z naszej wsi, to postanowił przeznaczyć pieniądze na teren podstawówki. Bez żadnych konsultacji z mieszkańcami, a szczególnie z dziećmi, dla których ten teren był miejscem zabaw postanowiono "uporządkować" las. "Uporządkować" to znaczy wjechać spychaczami i koparkami, wyciąć wiele drzew (m.in. 40 - 50 letnia wierzbę - niby nic, ale to naprawdę jest wiele warte) podobno miało zostać 128, ale wygląda jakby zostało dwa razy mniej, wywalić z korzeniami wszystkie krzaki, wszystko rozjeździć tymi spychaczami, nawieźć dużo ziemi i wyrównać zostawiając drzewa z gałęziami zaczynającymi się około 2 - 3 metrów od ziemi. Chcą tam zrobić jakieś ścieżki, pewnie jakieś ławeczki i "bezpieczne miejsce do zabawy dla dzieci" - fajny pomysł, fajne założenia, ale czy naprawdę trzeba było zniszczyć cały ekosystem, wykarczować wszystkie mniejsze drzewa i krzewy naturalne dla tych terenów? Nie można było tego przerzedzić, zasypać dołów, zagrabić, ogarnąć, zrobić przecinki aby mogły powstać ścieżki, w paru miejscach posadzić coś ozdobnego i zacząć o to dbać? Czy naprawdę trzeba było zniszczyć prawie wszystko?

Moja mama dzwoniąc do gminy dowiedziała się, że nie ma na to praktycznie planu, pani z urzędu powiedziała, że dowie się kto za to odpowiada, jaki leśniczy wie co się z tym dzieje (bo ten lasek podlegał właśnie leśniczemu, a nie dyrektorowi szkoły i tylko leśniczy mógł wydać zgodę na coś takiego). Moi rodzice są z wykształcenia architektami krajobrazu, wiedząc że coś chcą tam robić zaoferowali swoją pomoc, ale nikt się o nic ich potem nie zapytał. O wszystkim decyzje podejmowali ludzie, którzy nie mają o tym pojęcia mając pod ręką kogoś kto się na tym zna i za darmo z wielką chęcią by w tym pomógł. Nauczyciele ze szkoły się cieszą, bo w końcu nie będzie trzeba aż tak pilnować dzieci, bo wszystko widać,

co z tego że te dzieci nie będą już miały swojego ulubionego miejsca do zabawy, ale lepiej sobie postać i tylko rzucać okiem na dzieci zamiast w tym lesie je czegoś nauczyć (a serio w lesie jest mnóstwo rzeczy którymi można zainteresować dzieci). Pani dyrektor jest wniebowzięta, bo w końcu jest ładnie, to znaczy zniszczone, a o wiele łatwiej jest wszystko zniszczyć i zrobić od nowa, zamiast ciągle dbać i utrzymać to w dobrym stanie. Teraz zasadzą nowe krzewy nowe drzewka i będzie trzeba czekać kolejne 10 lat aż zrobi się to naprawdę ładne. W tym momencie nie wiem jak to będzie do końca wyglądać, ale wiem że cały ten teren w 3 dni stracił swój urok i stał się zwykły.

Można mówić, że to teren szkoły i, że powinien być ładny, ale można było o to zadbać w zupełnie inny sposób tzn. bez niszczenia prawie wszystkiego, bo teraz wygląda to jak "mamy pieniądze, to zróbmy cokolwiek na odwal się i miejmy gdzieś bo potem nie będzie" - wiem jak to działa, jak gmina ma pieniądze to musi je na coś przeznaczyć, bo inaczej stracą, ale dlaczego w sposób kompletnej rozwałki?

Nienawidzę kiedy za takie rzeczy bierze się ktoś kto tylko myśli, że wie jak to zrobić. Można było się zapytać o propozycje ludzi, którzy najczęściej tam przebywają, a szczególnie dzieci "jak by wyglądał park marzeń" czy cokolwiek w tym stylu, w tej wsi liczba mieszkańców nie przekracza 500, a dzieci do szkoły uczęszcza nie więcej niż 80, więc taka "sonda" nie była by problemem. + Czy Wydział OCHRONY ŚRODOWISKA na pewno dał pieniądze na zniszczenie całego ekosystemu?

Najbardziej to szkoda mi tych dzieci, które w tym momencie zostały nauczone, że takie zniszczenie lasu i "domków" zwierząt nie jest niczym złym.

Teraz to wygląda jak powtykane w piasek kije, a ciąg dalszy opisze za 10 lat :)

Las

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 239 (345)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…