Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#70412

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Mieszkam na wsi, a właściwie na kolonii. Do najbliższego sklepu 7 km, do miasta 20. Bez samochodu jak bez ręki. W tej kwestii jestem niestety zdana na męża, bo prawa jazdy nie posiadam. Dlaczego? Ano dlatego, że ewidentnie komuś podpadłam.

Odłożyliśmy z mężem trochę pieniędzy na mój kurs. Kurs odbyłam, z jazdą nie miałam większych problemów, może brakowało mi trochę pewności siebie, ale wydaje mi się, że wiele osób tak ma. Zresztą, co by się działo, gdyby każdy po kursie czuł się królem na drodze.
Teorię zdałam za pierwszym razem (jakie było moje zdziwienie, gdy w poczekalni słyszałam, że są osoby które podchodzą 7, 10, 15 raz).

Po teorii od razu zapisałam się na praktykę. Egzamin dwa dni później.

Oblałam - ścięłam zakręt, jestem świadoma tego, że to był mój błąd i egzaminator słusznie zakończył egzamin. Instruktor jeszcze nie dowierzał w mój błąd, po ponad 30 minutach jazdy i prawidłowym wykonaniu manewrów niezbędnych do zdania. No ale mam nauczkę na przyszłość.
Drugie podejście. Wychodzi pani instruktor, mam wskazać światła do jazdy dziennej i sprawdzić płyn hamulcowy. Włączam światła, pokazuję i już chcę przejść do płynu, ale pani zadaje pytanie, czy jestem pewna, że dobrze wskazałam światła. Chwila dezorientacji, zerkam na włącznik świateł, na światła - tak, jestem pewna. "Niech się pani dobrze zastanowi". Zastanawiam się o co jej chodzi. Powtarzam, że jestem pewna. Pani pyta po raz trzeci, dodając, że mam jeszcze czas na to aby się poprawić. W głowie mi coś podpowiada, że mogłam włączyć długie albo przeciwmgielne? Obeszłam jeszcze raz auto, stwierdzając, że zapaliłam odpowiednie światła i dobrze je pokazałam. Następnie wskazałam płyn hamulcowy i jego poziom, sytuacja podobna, pytania czy jestem pewna. Byłam.

Więc czas na jazdę. Podczas kursu instruktor mnie ostrzegł o tym, że jeden z łuków jest z lekkim spadkiem i żebym uważała przy ruszaniu aby nie pojechać do tyłu. Pani egzaminator wybrała właśnie ten łuk. Zaparkowała na nim samochód. Dosłownie 1 cm od słupka (a nóż widelec za szybko ręczny opuści i stoczy się prosto w słupek). Pewnie tak by było, gdyby nie wiedziała o spadku na tym łuku. Ku niezadowoleniu pani egzaminator reszta egzaminu szła mi świetnie. Egzamin trwał 1 h 05 min i został niezaliczony. Podobno nie włączyłam w kilku miejscach kierunku. Zastanawiało mnie dlaczego nie zostałam informowana na bieżąco o popełnianych błędach, ale nie byłam pewna czy faktycznie nie zapomniałam o kierunkach, więc nie podważałam opinii pani egzaminator.
Podchodziłam do egzaminu w sumie 7 razy. 6 razy trafiłam na tą panią - nie jest to dziwne?

6 razy mnie oblała. W tym raz za wymuszenie pierwszeństwa. Czy rzeczywiście wymusiłam?
Miałam podobną sytuację na kursie. Jadę ulicą podporządkowaną, muszę ustąpić pierwszeństwa pojazdom z drogi z pierwszeństwem. Po lewej nie miałam nikogo. Po prawej dwa auta, które powinnam przepuścić. Ale przejściem dla pieszych szła spora grupa dzieci (jakiś spacer z przedszkola), samochody oczywiście stoją za przejściem i czekają aż dzieci przejdą. Ja mam jechać prosto. W takiej sytuacji na kursie instruktor tłumaczył, że jeśli auto mające pierwszeństwo przepuszcza pieszego to ja również mogę jechać. Jako, że grupa dzieci była naprawdę spora to i ta pojechałam prosto. Oblałam za wymuszenie.

Raz też oblałam jeszcze na placu. Było to 6. podejście, moja wina. Nie miałam nigdy problemu z placem manewrowym więc widocznie poczułam się zbyt pewnie, do tego złość, że znowu ta sama pani egzaminator, chciałam to mieć jak najszybciej za sobą, potrąciłam słupek. Mój błąd i pretensji mieć nie mogę.

Innym razem podczas egzaminu była ogromna ulewa. Widoczność kiepska, asfalt mokry. Oblałam, bo jeździłam za mało dynamicznie.

Nie pamiętam już dlaczego oblałam przy pozostałych podejściach, ale były to równie dyskusyjne kwestie.
Ani razu nie popełniłam błędu przy parkowaniu, zawracaniu itd.

I teraz wisienka na torcie. Jak wiadomo po dwóch błędach egzamin się przerywa, ale egzaminujący może skorzystać z prawa prowadzenia pojazdu do wordu. Obowiązkowa przesiadka jest w przypadku kolizji lub interwencji egzaminatora. Za każdym razem korzystałam z prawa prowadzenia, z wyjątkiem jednego egzaminu. Gdy wymusiłam pierwszeństwo - wtedy musiałam się przesiąść na miejsce pasażera. I o zgrozo, to była moja najgorsza przejażdżka w życiu. Pani egzaminator jechała w zabudowanym około 70km/h, czerwone światło nie było dla niej powodem do zatrzymania, po drodze wymusiła pierwszeństwo na dwóch skrzyżowaniach i omal nie potrąciła pieszego.

Skomentuj (70) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 235 (317)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…